"Super Express": - Dlaczego wybrał pan Chicago Fire?
Nemanja Nikolić: - Rozmawiałem z trenerem Veljko Paunoviciem, który namawiał mnie na przyjazd do Ameryki. Powiedział, że jest ciekawy projekt, a ja jestem im potrzebny. Przekonywał, że będę pełnił ważną rolę w jego drużynie, a razem osiągniemy coś wielkiego. Opowiadał mi o drużynie, o MLS. Po tej rozmowie doszedłem do wniosku, że Chicago Fire to klub, w którym chciałbym kontynuować karierę.
- Kiedy dostał pan propozycję od Amerykanów?
- Przed miesiącem skontaktowali się z klubem. Legia szybko porozumiała się z nimi. Dla mnie ważne było, żeby mistrzowie Polski dostali pieniądze, których za mnie oczekują. Wcześniej miałem ofertę z Chin, ale nie byłem przekonany do tego wyjazdu. Wybrałem Amerykę ze względu na rodzinę, na warunki, które mi zaproponowano i życie w tym kraju.
- Kto zastąpi pana w ataku Legii?
- Legia ma bardzo dobrych piłkarzy. Jest Aleksandar Prijović, mój wielki przyjaciel na boisku i poza nim. On ma charakter, aby mnie zastąpić. Życzyłbym mu, aby został królem strzelców. Jest też Miro Radović, który jest liderem zespołu i legendą klub. Drużyna poradzi sobie beze mnie. Wierzę, że zdobędą mistrzostwo Polski, bo na to zasługują.
- Pożegnanie z Legią wypadło znakomicie, bo z Łęczną strzelił pan hat-tricka. Był pan wzruszony, gdy kibice skandowali "Niko"?
- Było mi bardzo ciężko, gdy schodziłem z boiska. Bo prawie na 99 procent wiedziałem, że to będzie ten ostatni raz w barwach Legii. Wcześniej nie chciałem o tym mówić, bo jeszcze nie wszystko było dopięte, a ja nie miałem podpisanego kontraktu. Pokazałem, że jestem profesjonalistą, że nie myślę o nowym klubie, że Legię mam w głowie i sercu. Chciałem godnie się pożegnać. Było ciężko, bo uwielbiam ten stadion, tę publiczność. Gdy kibice skandowali moje imię pomyślałem, że to dla mnie wielki honor. Docenili to co zrobiłem przez 1,5 roku dla Legii. To były wielkie emocje, stworzyliśmy fantastyczne rzeczy. Czułem, że mnie kochają, a miłość między nami jest wieczna.
- Jakie ma pan najlepsze wspomnienia z Legii?
- Było ich kilka, ale ten najważniejszy to zwycięstwo nad Pogonią w ubiegłym sezonie, kiedy zdobyliśmy tytuł mistrza Polski.
- Latem mógł pan odejść do Hull City. Co wtedy poszło nie tak?
- Transfer się przeciągał, bo zmieniali się szefowie klubu. Uznałem, że w tej sytuacji lepiej zostać w Legii i grać w Lidze Mistrzów. To było fantastyczne, że zostałem i po tylu latach przerwy w niej zagraliśmy.
- Co na pożegnanie dostał pan od prezesa Legii Bogusława Leśnodorskiego czy dyrektora Michała Żewłakowa?
- Prezenty nie są istotne. Najważniejsze, że jesteśmy w przyjacielskich relacjach. W dzisiejszych czasach to wielkie bogactwo. Zaprosiłem prezesa i dyrektora na pierwszy mecz Chicago Fire. Zachowali się fair wobec mnie. Powiedzieli, że jeśli oferta będzie satysfakcjonująca, to nie będą mi robili przeszkód z odejściem.
- Czego życzy pan sobie w Nowy Rok?
- Zdrowia, bo to jest bardzo ważne. Chciałbym, abym w Chicago Fire osiągnął przynajmniej tyle, ile dane mi było dokonać w Legii. Jeśli Bóg mi da zdrowie, to ja sobie poradzę i będę w MLS strzelał, jak w Polsce. Legii życzę, aby zdobyła tytuł mistrzowski.
- Czy Nikolić podbije Amerykę?
- Teraz trudno to przewidzieć, bo jest tam dużo dobrych napastników. Wierzę w siebie, we własne umiejętności. Udało mi się na Węgrzech i w Polsce. Nie miałbym nic przeciwko temu, aby być także bohaterem nowego klubu.
- Jak Legia poradzi sobie bez pana w Lidze Europy, w rywalizacji z Ajaksem Amsterdam w 1/16 finału?
- Legia pokazała, że jest wyjątkowym klubem. Trener Jacek Magiera znajdzie rozwiązanie, jak zespół ma grać beze mnie. Może przyjdzie nowy napastnik i nie będzie odczuwalne moje odejście. Legia będzie miała dużą motywację, aby awansować dalej w Lidze Europy.
- Jakie ma pan plany na koniec roku?
- Wracam na Węgry. Sylwestra i Nowy Rok spędzę w Serbii. 2 stycznia wybieram się z rodziną do Dubaju, aby odpocząć przed nowym sezonem. 15 stycznia lecę już do Ameryki.