Grosicki zyskał sobie sympatię kibiców dzięki umiejętnościom, ale wpływ na jego popularność miał też charakter. Fani doceniają szczerość piłkarza, który jest po prostu sobą, a talent pozwolił mu na udaną karierę. 33-latek urodził się i wychował w Szczecinie, gdzie rozpoczął przygodę z piłką w młodzieżowych drużynach miejscowej Pogoni. Z niej szybko trafił do Legii Warszawa, jednak ten transfer mocno wpłynął na psychikę ówczesnego nastolatka. Zarabiał on dużo pieniędzy i wpadł w nałóg, głośno mówiono o problemach sportowca z hazardem. Stołeczny klub spłacał jego długi z wypłaty, a w pewnym momencie wysłał skrzydłowego do specjalnej kliniki. Duże pieniądze uwypukliły problemy, z jakimi zmagał się Grosicki, ale jego zachowanie budziło wątpliwości także w dzieciństwie.
Kamil Grosicki wymownie o odejściu z Pogoni. Mówi o wyzwaniu, kibice mu to zapamiętają
Kamil Grosicki od lat związany jest z piękną Dominiką. W galerii poniżej zobaczysz gorące zdjęcia seksownej żony piłkarza:
Kamil Grosicki rozzłościł nauczycielkę w szkole
Piłkarz, który wrócił przed obecnym sezonem do Pogoni, nie miał w życiu lekko. Gdy dorastał, jego rodzice się kłócili, co poskutkowało rozwodem, ale po kilku latach do siebie wrócili i pobrali się na nowo. Odbiło się to na psychice nastolatka, który sprawiał problemy także przed rozwodem rodziców. Szczególną opiekę roztoczył nad nim wuefista i trener dzieci w Pogoni, Kazimierz Biela. Po latach Grosicki wielokrotnie mu dziękował, jednak nauczyciel nie mógł kontrolować niesfornego chłopaka w każdej chwili. Przekonała się o tym jedna z nauczycielek „Grosika”.
Andrzej Juskowiak widzi w nim gwiazdę Ekstraklasy. "To piłkarz, który robi różnicę"
- W naszej szkole oceny nie były wystawiane w formie cyfr, a liter. Pamiętam, że "L" było najgorszym stopniem, a litera "E" była odpowiednikiem czwórki. Gdy nauczycielka wyszła kiedyś do toalety, zamknęliśmy się w klasie, wziąłem z kolegą dziennik, bo byłem zagrożony i do "L" dopisałem dwie kreseczki, by wyszło z niej "E". Tylko że zrobiłem to tak niefortunnie, że w pośpiechu niebieską literkę przerobiłem czarnym długopisem. Nauczycielka dobijała się do drzwi, gdy ją wpuściłem, od razu zajrzała w dziennik i wrzasnęła: "Grosicki, do dyrektora!". Razem z kolegą przeprosiliśmy, wypowiedzieliśmy standardową formułkę: "więcej się to nie powtórzy" i jak zawsze uszło płazem – wyznał szczerze Grosicki w rozmowie z Izabelą Koprowiak w listopadzie 2015 r.