Głowami z niedowierzaniem kręcą też inni zawodnicy "Czarnych Koszul", bo środki uzyskane z transferu młodego pomocnika mogły zostać przeznaczone na spłatę zaległości wobec drużyny, które wynoszą ponoć około dwóch milionów złotych.
- Zima to nie jest dobry moment na wyjazd. Runda wiosenna w Bundeslidze rozpoczyna się już 18 stycznia, a ja tak naprawdę jeszcze nawet nie rozpocząłem przygotowań do sezonu. Zanim nadrobię zaległości, minie sporo czasu. Mam wyjechać tylko po to, żeby siedzieć w Niemczech na ławce? - dzielił się z nami we wtorek swoimi wątpliwościami Wszołek.
Najlepszy jesienią zawodnik Polonii dodał, że przenosiny do Niemiec tylko dla pieniędzy nie mają dla niego sensu. - Na tym etapie przygody z piłką pieniądze nie są dla mnie najważniejsze. Mam jeszcze czas na ich zarobienie. Chcę, żeby rodzina była ze mnie dumna, cieszyła się moimi występami, a nie tylko stanem konta - twierdził piłkarz.
Wszołek przyznał, że rozmawiał z nim występujący w Hannoverze kolega ze wspólnych występów w Polonii, Artur Sobiech. - Artur namawiał mnie do przyjazdu, opowiedział o drużynie, dobrej atmosferze w zespole, zapewniał, że mi pomoże - mówił nam Paweł. - Ale to nie jest dobry moment na wyjazd. Potrzebuję czasu, by poduczyć się niemieckiego. Nie chcę wyjeżdżać, nie znając języka. Mateusz Klich też opuszczał Polskę jako wielki talent, a potem miał ogromne kłopoty w Wolfsburgu - dodał.
Wczoraj Wszołek przez ponad trzy godziny rozmawiał z trenerem Piotrem Stokowcem (40 l.) i kierownictwem klubu. Prawdopodobnie o swojej przyszłości w "Czarnych Koszulach". - Jestem młody, chcę grać, rozwijać się. Ta wiosna może być bardzo ważna dla mojej kariery. Jeśli będę w gazie, to wierzę, że Hannover latem ponowi ofertę - wyraził nadzieję piłkarz.