Dramat Kłysa rozegrał się latem 2002 roku. 18-letni Michał przebywał na zgrupowaniu warszawskich lekkoatletów w Zamościu. Na porannym treningu nie zjawił się trener, a młodzież zaczęła bez niego. Pech chciał, że Michał został nieszczęśliwie trafiony w głowę młotem przez jedną z koleżanek. Odpowiedzialność za wydarzenie spadła na trenera, który nie wytrzymał brzemienia winy i popełnił samobójstwo.
Po wieloletniej batalii sądowej w marcu 2012 roku zapadł prawomocny wyrok miliona złotych odszkodowania i comiesięczna renta 3 tys. złotych dla Michała, a zapłacić miał organizator zgrupowania, Warszawsko-Mazowiecka Federacja Sportu, utrzymywana z dotacji miasta. Bezduszni urzędnicy wyprowadzili z konta federacji ok. 2 mln zł na inne cele i postawili federację w stan likwidacji. Z licytacji majątku federacji Michałowi przypadło zaledwie 2700 zł (dostaje jeszcze rentę socjalną 600 zł brutto)...
Michałem opiekuje się tata Krzysztof, w przeszłości lekkoatleta. Odwiedzają go też koledzy z liceum. Wszyscy, z Michałem na czele, sympatyzują z Legią Warszawa, dlatego tak bardzo ucieszyli się z wizyty Rzeźniczaka i Brozia, którzy odwiedzili młociarza na zaproszenie "Super Expressu" i Fundacji Legii. Piłkarze wręczyli Michałowi pamiątkowy szalik i piłkę z autografami całej drużyny i chętnie zrobili sobie z nim wspólne zdjęcia. Choć Kłys jest częściowo sparaliżowany i komunikuje się, wskazując litery na kartce lub wystukując je na klawiaturze komputera, pokazał piłkarzom, że był na jednym meczu Legii. - Zapraszamy na kolejne! - zgodnie powiedzieli piłkarze. - Oby w Lidze Mistrzów! - dodał wzruszony ojciec Michała, pan Krzysztof.