Piłkarze w klubach zachodnioeuropejskich - spędzają średnio dwa razy więcej czasu na treningach, niż gracze polskich klubów. Paradoks tym większy, że sytuacja powinna być zupełnie odwrotna, bo to chyba my mamy gonić ich, a nie oni nas...
Przeczytaj koniecznie: Artur Boruc stracił brzuch
Wydaje się proste, jednak nie dla polskich działaczy i trenerów. Na szczęście jest szansa, że to zacznie się zmieniać. Tak bynajmniej dzieje się już w Wiśle Kraków.
Do tej pory wyglądało to tak, że piłkarze w siedzibie klubu pojawiali się na pół godziny przed treningiem, a po zajęciach szybko biegli pod prysznic i mieli czas wolny.
Teraz jest inaczej, bo piłkarze muszą pojawić się w klubie na godzinę przed treningiem. Kto chce, może zjeść z resztą drużyny śniadanie.
Koniec treningu nie oznacza początku wolnego popołudnia. Zawodników czeka jeszcze wspólny obiad.
– W Celticu przebywaliśmy w klubie od 8 do 15. W Grecji było nieco luźniej, ale już na Cyprze wszyscy zawodnicy mieli wiele zajęć dodatkowych. Czasu wolnego nie było zbyt wiele – powiedział na łamach "Faktu" Maciej Żurawski (33 l.).
Patrz też: Robinho z Manchesteru City do AC Milan
Wedle tych samych doniesień zwiększyła się intensywność zajęć treningowych. Miejmy tylko nadzieje, że tym razem władze Wisły będą nieugięte i nie popełnią błędu, jaki popełniły w przypadku Dana Petrescu (43 l.), którego zwolniono, po tym jak zawodnicy skarżyli się na to, że za dużo muszą trenować.
Rumuna z Wisły pogoniono, a ten później z przeciętną drużyną - Unireą Urziceni awansował do Ligi Mistrzów.
Maaskantowi życzmy powodzenia i konsekwencji w przyzwyczajaniu swoich krakowskich podopiecznych do ciężkiej pracy!
Piłkarze Wisły wreszcie wzięli się do ciężkiej pracy. To zasługa nowego trenera
2010-09-01
23:49
Zmiany w krakowskiej Wiśle szybko odbiły się na metodach treningowych. Bo zajęcia z nowym trenerem Robertem Maaskantem (41 l.) to już ostra harówa, a nie zbijanie bąków, jak na zajęciach z większością z polskich trenerów.