"Super Express": - Kiedy zobaczymy Pawła Wszołka w Lechu?
Piotr Rutkowski: - Wszołek to na pewno zawodnik z ogromnym potencjałem. Wiosnę miał nieco słabszą, ale podczas rundy jesiennej pokazał, na co go stać. Jest łakomym kąskiem nie tylko dla Lecha. Dla nas najważniejsze jest to, by odpowiednio wkomponować go w zespół. Na pewno taki transfer ucieszyłby Łukasza Teodorczyka.
- Jak zamierzacie przekonać piłkarza?
- My piłkarzy finansowo przekonywać nie będziemy. Dla nas najważniejsze jest, żeby zawodnik chciał grać w Lechu. To ma być dla niego właściwe miejsce, odpowiedni etap w karierze. A jeżeli chodzi o zawodników zagranicznych, Lech nie ma być szczytem marzeń - oni mają celować w najlepsze ligi świata, a nie tylko liczyć pieniądze, które przelewa im Lech.
- Dlatego przegrywacie z Legią?
- My z Legią przegraliśmy mistrzostwo Polski i tyle. Prowadzimy swoją politykę transferową i nie budujemy kominów płacowych. Dla nas najważniejsze jest, żeby zawodnik był pewny, że chce grać w Lechu.
- Ważne też, by za nowych piłkarzy nie płacić?
- Na rynku pojawia się coraz więcej zawodników za niskie kwoty. To nie są jednak piłkarze za darmo. Płacimy za podpis, prowizje menedżerów i byłych klubów. W tej chwili pensje piłkarzy to aż 60 procent budżetu klubu, a przecież musimy dbać nie tylko o kadrę pierwszego zespołu. Rozwijamy akademię, infrastrukturę, szkolenie młodzieży. Już raz zdarzyło nam się przeinwestować - do dziś odbija nam się czkawką sezon 2011. Wydaliśmy wtedy ponad 13 mln zł, a wyniku sportowego nie było. Chcemy, by Lech co roku walczył o mistrzostwo Polski, więc uważamy, by nie przeszarżować. Uczymy się na własnych błędach i działamy tak, by pieniędzy zawsze wystarczyło na wzmocnienia i funkcjonowanie klubu na najwyższym poziomie.