"Super Express": - To dobrze, że Polonię będą prowadzić Holendrzy?
Ebi Smolarek: - Tak, jestem zadowolony. Wiadomo, że wychowałem się w Holandii, więc holenderska szkoła piłki bardzo mi odpowiada. Choć przyznaję, że Theo Bosa wcześniej nie znałem. To znaczy wiedziałem, że jest taki trener, ale poznałem go dopiero w Warszawie.
- Wraz Bosem w Polonii zatrudniony został inny Holender, Jan de Zeeuw. Z kolei z nim miałeś trochę na pieńku...
- Kiedy Jan de Zeeuw był kierownikiem reprezentacji, powiedziałem głośno kilka słów na temat pewnych spraw. Ale nie przeszkadza mi to, że de Zeeuw jest teraz w Polonii. Ja gram dla klubu, nie dla Jana de Zeeuwa. Jego przyjście nic dla mnie nie zmienia.
Przeczytaj koniecznie: Ebi Smolarek zarabia ponad 1,5 mln rocznie. Zobacz listę najbogatszych piłkarzy polskiej ligi!
- Do sztabu szkoleniowego dołączył też Bogusław Kaczmarek. On z kolei powiedział, że na wiosnę zobaczymy prawdziwego Ebiego Smolarka, bo pomoże ci długi okres przygotowawczy...
- Końcówka poprzedniej rundy nie była dla mnie dobra, bo byłem kontuzjowany. Ale jestem profesjonalistą, więc nie przespałem zimy. Pojechałem do ośrodka pod Amsterdamem, tam przygotowuje się reprezentacja Holandii. Pod okiem najlepszych specjalistów wracałem do zdrowia i wszystko jest już dobrze. Mieliśmy teraz w Polonii różne testy i najgorszy na pewno nie byłem.
- Polonia miała walczyć o tytuł i choć początek był niezły, to potem to się posypało. Dlaczego?
- Grałem w wielu klubach, dużo widziałem. Żeby wygrywać, trzeba być razem, być zespołem. W pojedynkę niewiele da się zrobić.
- To znaczy, że Polonia nie grała razem, nie była zespołem?
- Gdybyśmy grali razem, to wygralibyśmy o wiele więcej meczów.
- Grałeś w pięciu różnych ligach. Jak na ich tle wypada polska Ekstraklasa?
- To nie jest słaba liga, ale jak powiem, że nie jest też najsilniejsza, to zaraz się do mnie przyczepią, że skoro nie jest taka dobra, to czemu tak mało goli strzeliłem...
- No właśnie. 13 spotkań i 3 bramki...
- Tak, ale dzięki mnie inni też strzelali. Zawsze byłem pilnowany przez co najmniej dwóch obrońców, więc to oznacza, że kolega miał łatwiej. Nie zaczynałem meczów zdeterminowany, że muszę strzelić gola, żeby o mnie "Super Express" ładny materiał napisał. I każdy w Polonii musi sobie wpoić, że nieważne, kto błyśnie, ważne, żebyśmy wygrywali. W którymś momencie to się gdzieś zagubiło. Mam nadzieję, że Theo Bos pomoże nam tego ducha drużyny odzyskać.