Wydawało się, że wszystko układa się po myśli gospodarzy, że nic złego nie może im się przytrafić i przedłużą serię meczów bez porażki. Prowadzili z Jagiellonią 2:1, w dodatku niemal przez całą drugą połowę grali w przewadze po tym jak w 51. minucie czerwoną kartkę (za dwie żółte) zobaczył obrońca Błażej Augustyn, który wyleciał już w trzecim spotkaniu z rzędu. Czy ta pewność siebie zgubiła poznaniaków, że w końcówce zaliczyli tak spektakularny upadek? Co więcej, mogli zamknąć mecz, ale Jakub Kamiński mając przed sobą bramkarza fatalnie spudłował. A wystarczyło popatrzeć, zachować spokój i podać do Mikaela Ishaka i zapewne w tym momencie już nic złego by się nie wydarzyło. Zamiast tego dwa błędy i to Jagiellonia przerwała serię sześciu meczów bez zwycięstwa.
Złap mnie jeśli potrafisz. To najszybszy w tym sezonie piłkarz w lidze. Kto go dogoni?
Bohaterem gości okazał się Bartłomiej Wdowik. W kluczowej akcji przebiegł ponad 60 metrów. Dogonił Alana Czerwińskiego i na wślizgu pokonał holenderskiego bramkarza Lecha. Kapitalną asystą w tej sytuacji popisał się Tomas Prikryl. - Powinniśmy teraz się schować. Nie miało prawa stać się to, co się stało - powiedział obrońca Bartosz Salamon, cytowany przez oficjalną stronę klubu. Wściekły był trener Dariusz Żuraw. - Trudno znaleźć słowa, żeby opisać to, co się wydarzyło. W drugiej połowie, po czerwonej kartce dla zawodnika Jagiellonii, moi piłkarze myśleli, że uda się wygrać na stojąco. Chcąc o coś grać, nie można w taki sposób rozdawać punktów, a to zrobiliśmy - podsumował szkoleniowiec Lecha na klubowej witrynie.
To dla niej Flavio Paixao dedykuje gole. Ukochana kapitana Lechii może być z niego dumna [ZDJĘCIA]