Zimą Wisła Kraków była o włos od upadku. Na światło dzienne wyszły skandaliczne praktyki przy Reymonta. Dzięki Szymonowi Jadczakowi z TVN-u cała Polska przekonała się, kto tak naprawdę rządził "Białą Gwiazdą". Przez jakiś czas władzę sprawowali... bandyci. Znani policjantom chuligani i ludzie związani z handlem narkotykami zaprowadzili zasłużony klub na dno. Gdyby nie dobra wola biznesmenów, Jakuba Błaszczykowskiego oraz mobilizacja prawdziwych kibiców Wisły, to krakowski zespół prawdopodobnie nie przystąpiłby do rundy wiosennej Ekstraklasy. Wisłę udało się uratować, a nowi rządzący postanowili zaprowadzić porządek na trybunach, wyrzucając z nich bandytów. Ku zaskoczeniu, zupełnie nieświadomie, pomaga im w tym wieloletni przywódca gangu "Sharksów" (chuligańskiej ekipy "Białej Gwiazdy") - Paweł M., ps. "Misiek".
We wtorek media obiegła informacja, że Centralne Biuro Śledcze Policji złapało kilkanaście osób, związanych z "Sharksami". Wśród nich znajdował się były wiceprezes klubu Damian D. Tego drugiego oskarża się o handel narkotykami i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Przez lata wraz z "Miśkiem", który prawdopodobnie go ostatecznie wsypał, kreowali się na kibicowskich liderów. Przypominali swoim kolegom o najważniejszych zasadach tego środowiska - by nigdy nie donosić na "braci po szalu" czy trzymać język za zębami, gdy policja zacznie czegoś szukać. Wygląda na to, że "Misiek" nieco spokorniał i wybrał ostatecznie inną drogę. Na całe szczęście, bo jego zeznania mogą wreszcie pomóc wyplenić bandyctwo z kolejnego stadionu w Polsce!
Według TVN24, Paweł M. ma na sumieniu między innymi współkierowanie grupą przestępczą, dokonywanie przestępstw narkotykowych czy przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu. Z informacji przekazanych przez tę stację wynika, że "Misiek" poszedł na współpracę z policją. Doskonale więc pasuje do niego hasło ze znanej flagi Wisły "Wierność". Możemy na niej przeczytać: "Dzisiaj wrogu, wczoraj bracie". Tak niedługo stadionowego bandytę mogą postrzegać jego niedawni kompani.