Wyrównujący (na 1:1) gol dla łodzian padł za sprawą Imada Rondicia. Wpakował on piłkę głową do siatki gospodarzy po wcześniejszym starciu w polu bramkowym. Dioudis, naciskany przez Jordiego Sancheza, zbił futbolówkę w siatkarskim stylu, dzięki czemu bośniacki napastnik łodzian mógł cieszyć się ze swego drugiego w tym sezonie gola ligowego, a jego drużyna – z uratowanego rzutem na taśmę remisu.
Po końcowym gwizdku na murawie rozegrała się „dogrywka”. Wydawało się, że rozpalone do czerwoności wspomnianą sytuacją emocje już opadły, gdy nagle w okolicach środka boiska doszło do fizycznego starcia między greckim golkiperem Zagłębia a hiszpańskim napastnikiem Widzewa. Zaalarmowany arbiter, Daniel Stefański, wstrzymał zejście obu drużyn z murawy. Wezwany przed monitor VAR, obejrzał zapis scysji, a potem ukarał lubinianina czerwoną kartką.
Na tym jednak incydent się nie zakończył. „Bramkarz dynamicznie pobiegł tunelem w kierunku szatni i w okolicy mix-zone'y agresywnie złapał rękami za twarz, szyję i oczy rywala z nr 9 (Sancheza). Natychmiastowo gracze obydwu drużyn próbowali rozdzielić zawodników, jednak bramkarz gospodarzy nie puszczał uchwytu, obejmując i szarpiąc dłonią za twarz i oczy biernego rywala” – napisał arbiter w protokole, do którego dotarł portal goal.pl.
Na podstawie tegoż protokołu obradująca w środę Komisja Ligi podjęła decyzję dotyczącą ukarania winowajcy. Grek będzie musiał zapłacić grzywnę w wysokości 30 tys. złotych. W sensie sportowym bardziej dotkliwe będzie jednak dlań zawieszenie aż na sześć koleje ligowych.
Oznacza to, że Dioudisa kibice będą mogli zobaczyć w grze najwcześniej w 22. kolejce, kiedy jego zespół mierzyć się będzie z Puszczą Niepołomice. W tym roku grecki bramkarz z trybun obejrzy spotkania kolegów z ŁKS-em, Legią, Ruchem i prestiżowe derby ze Śląskiem. Na początku wiosny pokutować będzie jeszcze w potyczkach z Lechem i Cracovią.