Rafał Murawski jest z Trójmiastem bardzo mocno związany. Jeszcze jako junior grał dla MRKS Gdańsk i Gedanii Gdańsk, a pierwsze lata zawodowej kariery spędził jako piłkarz Arki Gdynia. Tam występował w latach 2000-2004 i choć od tamtej pory minęło już sporo czasu, to kapitan Pogoni Szczecin nie zapomniał o swoim dawnym klubie.
W 2015 roku spółka, w której Murawski ma udziały - Football Club - wykupiła 25 procent akcji Arki, a to oznacza, że 35-letni piłkarz został współwłaścicielem żółto-niebieskich.
- Czuję się zobowiązany, aby odwdzięczyć się ludziom, którzy wspierali mnie w początkach kariery. Moja firma już od kilku lat inwestuje w przedsięwzięcia propagujące sport, głównie wśród najmłodszych. Mam nadzieję że krok, który teraz poczyniliśmy, przyczyni się do rozwoju i przyszłych sukcesów Arki - przyznał wtedy Murawski.
Teraz jednak wraz ze swoim obecnym klubem, czyli Pogonią Szczecin, przyjedzie do Gdyni, by zmierzyć się z klubem, którego jest właścicielem. I jest to sytuacja bez precedensu w całej Europie, o ile nie na całym świecie. Ale jak przyznał rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski nie jest ona niezgodna z regulaminem - W przepisach PZPN nie ma jasnego zakazu zakupu udziałów w klubie przez czynnych piłkarzy. Ze sprawy wynika, że Rafał Murawski jest mniejszościowym udziałowcem w spółce, która nabyła 25 proc. akcji klubu Arka Gdynia. Sprawa nabrałaby na pewno innego charakteru, gdyby wciąż czynny zawodnik stał się większościowym udziałowcem klubu - stwierdził.
A my jesteśmy ciekawi, czy w przypadku strzelonego gola Murawski będzie okazywał radość, czy jednak nie.