Jagiellonia - Lech, 2:0. Rasiak dobił Lecha

2012-03-19 3:00

Miała być nowa jakość, ale kryzys Lecha Poznań pogłębia się. "Kolejorz" gra fatalnie, a w rundzie wiosennej nie strzelił jeszcze ani jednego gola. Tym razem słabość dumy Wielkopolski obnażyła Jagiellonia, a gwóźdź do poznańskiej trumny wbili doświadczeni Tomasz Frankowski (38 l.) i chłopak z Poznania - Grzegorz Rasiak (33 l.).

Trzy mecze (w tym jeden w Pucharze Polski), dwie porażki, zero strzelonych goli - to dorobek Mariusza Rumaka w roli szkoleniowca Lecha, który po przegranej w Białymstoku nie ukrywał rozczarowania postawą drużyny.

- Jagiellonia zagrała z nami tak, jak chciała - przyznał Rumak. - Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo słaba, więc w szatni padło kilka męskich słów. Gdy zaczęliśmy grać, zaczęło brakować nam czasu i musieliśmy się odkryć. Przed nami bardzo dużo pracy... - podkreśla opiekun Lecha, którego zespół we wtorek zmierzy się w rewanżu w Pucharze Polski z Wisłą w Krakowie i jeżeli nie odrobi strat (0:1), to ten sezon będzie stracony.

- Spotkanie nam nie wyszło, zagraliśmy źle - tłumaczy się nieporadnie Marcin Kikut. - Nie stworzyliśmy sobie sytuacji, nie strzeliliśmy bramki. Przeciwko Wiśle trzeba zmazać plamę - przekonuje obrońca poznańskiej drużyny.

Lech zawodzi, ale jego kosztem przełamała się za to Jagiellonia, która przerwała serię czterech meczów bez wygranej. To pierwszy sukces Tomasza Hajty w lidze.

- Ciśnienie zeszło wreszcie z chłopaków, ale przyznam, że także i ze mnie - cieszy się po zwycięstwie Hajto, który po raz pierwszy w tym sezonie zamienił garnitur na dres. - Zwracaliśmy uwagę, aby zabezpieczyć tyły i nie stracić bramki. Chcieliśmy wykorzystać szybkość Makuszewskiego, Dzalamidze, Kupisza i spryt "Franka", który strzelił już 157. gola w Ekstraklasie. Przed meczem obiecałem chłopakom, że za wygraną dam dwa dni wolnego. Niechętnie, ale słowa dotrzymałem - uśmiecha się szkoleniowiec Jagiellonii.

Najnowsze