"Salary cap" jest stosowane głównie w amerykańskich ligach zawodowych (NBA, NFL, NHL), aby wyrównać szanse zespołów oraz ograniczyć ryzyko przepłacania zawodników i bankructw klubów.
- To, co wydawaliśmy na pensje, trzeba zacząć przeznaczać na szkolenie. Przyszedł do nas latem Arek Piech, który w Legii, mistrzu Polski, będzie zarabiał tyle, ile dostawał w Zagłębiu Lubin - klubie, który spadł z ligi. To pokazuje skalę problemu - powiedział Leśnodorski na antenie Radia TOK FM.
Ekstraklasa. Plusy i minusy 1. kolejki
Sprawę mogłyby załatwić specjalne przepisy, ustalające górną granicę zarobków w ligowych klubach. Kluby, które przekroczyłyby ustalony limit, musiałyby płacić podatek na szkolenie młodzieży. Leśnodorski twierdzi, że najlepszym rozwiązaniem byłoby porozumienie pomiędzy klubami i wspólne obniżenie pensji.
- Takie rozmowy trwają. Na razie w małych, dwu-, trzyosobowych grupach, ale widać wolę porozumienia. Nie twierdzę, że będzie rewolucja, ale drogą ewolucji dojdziemy do zmiany priorytetów. Skoro przez 15 lat szliśmy jedną droga i nigdzie nas nie zaprowadziła, to czas znaleźć inną - mówi Leśnodorski.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail