Co zaskakujące, więcej z gry i lepsze wrażenie pozostawili po sobie gracze z Chorzowa. Znakomite sytuacje w pierwszej części gry mieli Jankowski i Helik, ale Gikiewicz pozostawał niepokonany. Stan ten nie zmienił się nawet wtedy gdy Kuświk już w drugiej połowie wybiegł sam na bramkarza wrocławian. Mógł zrobić wszystko, ale pewnie nawet najtężsi fachowcy od strzelania bramek nie wymyśliliby, żeby w takiej sytuacji próbować podawać do bramkarza. Zagranie wykonał idealnie, trafił prosto w rękawice rywala. Szkoda, że nie skorzystał na tym zespół.
>>>Manchester United rozgromiony przez rywali zza miedzy!
Niewykorzystane okazje zemściły się na podopiecznych Jana Kociana po strzale Paixao. Portugalczyk uderzył, Stawarczyk odbił, Hołota poprawił, a zabawy nie zrozumiał Buchalik i zdezorientowany przepuścił futbolówkę do siatki.
I gdy wydawało się, że Śląsk wreszcie zaczyna kontrolować boiskową sytuację, a niekorzystna passa kolejnych wyjazdowych remisów zostanie przełamana, Kuświk znów zadziwił. Kopanie piłki wychodzi mu średnio, ale przystawianie głowy już zdecydowanie lepiej. Dośrodkował Włodyka, Kuświk uwolnił się spod opieki defensorów i Gikiewiczowi pozostało wyciągnąć piłkę z siatki.
Ruch Chorzów - Śląsk Wrocław 1:1 (Kuświk 62' - Hołota 59')
Ruch: Buchalik, Helik (Smektała 88.), Malinowski, Stawarczyk, Dziwniel, Surma, Biabiarz, Włodyka, (Kwiatkowski 85.), Starzyński, Janoszka, Jankowski (Kuświk 46.)
Śląsk: Gikiewicz, Dudu, Pawelec, Kokoszka, Ostrowski, Stevanovic, Kaźmierczak, Plaku (Patejuk 71.), Mila, Hołota (Więzik 89.), Paixao