Andrzej Kostyra: Sam Stefek Burczymucha nie wygra z bandytami

2011-04-05 2:01

Stadionowy bandyta przyłożył piłkarzowi Rzeźniczakowi i od razu zrobiło się wielkie halo. Zapomnieliśmy, jak w 2004 roku kibice Legii pobili piłkarzy Lecha, gdy ci odbierali medale za zdobycie Pucharu Polski. Zapomnieliśmy, jak na ostatnim Marszu Niepodległości bandziory wyciągnęły z grona manifestantów trzech kibiców z szalikami Polonii i tak ich pobili, że jeden będzie do końca życia kaleką. Zapomnieliśmy o innych zadymach z udziałem kiboli Jagiellonii, Widzewa i ŁKS-u, Cracovii i Wisły... Wszędzie sprawcy unikali kary.

Czy kolejny zakaz stadionowy odstraszy bohatera ostatniej zadymy na Legii? Na razie spotkał się z Rzeźniczakiem i ustalili, że "jeden za dużo powiedział, drugi - nie mógł powstrzymać się od czynu".

Czy tak dalej musi być? Wierzę, że nie. Ale, żeby się coś zmieniło, "wszyscy muszą naprawdę chcieć". Na razie niestety jest inaczej.

Premier Tusk grozi, ale wiadomo, że to Stefek Burczymucha. Sądy wolą karać redakcje grzywnami sięgającymi dziesiątek tysięcy złotych za opublikowanie zdjęcia byłego wicepremiera obsikującego krzaki niż skazywać stadionowych bandziorów na grzywny (które zgodnie w prawem mogą nawet przekraczać milion złotych).

Przeczytaj koniecznie: Jest decyzja Legii. "Staruch" znów ma zakaz stadionowy!

PZPN anulował karę zamknięcia trybuny nałożoną przez Ekstraklasę na Legię za rzucanie rac. Ekstraklasa dużo gada, mało robi. Policja nie ma pomieszczeń do przetrzymywania w czasie meczów kibiców ze stadionowymi zakazami.

Minister sprawiedliwości zapowiada, że od 1 stycznia 2012 stadionowe bandziory będą chodzić jak psy w elektronicznych obrożach. To byłoby wyjście. Tylko czy się uda?

"Wszyscy muszą naprawdę chcieć"... i działać. Nie ma innego wyjścia.

Najnowsze