Przed wicemistrzami Polski ciężka wyprawa na Białoruś i walka o awans do II rundy kwalifikacji Pucharu UEFA. W pierwszym meczu z FK Homel było 0:0, bo napastnicy "wojskowych" zapomnieli, jak się strzela gole. Dlatego warszawskich kibiców ucieszyła postawa Bartłomieja Grzelaka (26 l.), który ostatnio strzelał gola za golem. Najskuteczniejszy na tę chwilę snajper Legii w rozegranych sparingach z Dolcanem Ząbki (2:0) i młodzieżowym zespołem Legii (3:1) zdobył w sumie cztery bramki.
- Ale nie możemy na niego liczyć w meczu z FK Homel - rozkłada ręce trener Legii, Jan Urban. - Dlaczego? Bo nie został zgłoszony do rozgrywek Pucharu UEFA.
W klubie szybko znaleźli wytłumaczenie swojego niedopatrzenia. Winny jest sam piłkarz, bo... zbyt szybko wyzdrowiał po kontuzji pleców.
- Wszystko wskazywało na to, że Bartek nie zdąży wyleczyć się zarówno na pierwszy mecz, jak i na rewanż - próbuje usprawiedliwiać klubowych działaczy Urban.
W takim razie dlaczego zgłoszony został kontuzjowany Edson? Przecież uraz Brazylijczyka jest poważniejszy!
Idiotyczna wpadka z Grzelakiem to zresztą niejedyny problem szkoleniowca Legii. Podczas sparingu z Dolcanem Ząbki urazów nabawili się Dickson Choto i Sebastian Szałachowski. Reprezentant Zimbabwe uskarża się na ból w łydce, a "Szałach" naciągnął mięsień w pachwinie. Czy zdążą się wykurować na rewanż z Homel?