"Super Express": - Jest pan rozczarowany grą Zagłębia?
Jerzy Koziński: - Rozczarowany i mocno zaniepokojony. Przed rozpoczęciem rozgrywek nic nie wskazywało na to, że może być tak źle.
- Odpowiedzialność za wyniki spada głównie na trenera. Marek Bajor może się już pakować?
- Bajor jest nie do ruszenia. Prędzej rozpędzę całą drużynę niż zdymisjonuję szkoleniowca. Marek ma wyprowadzić zespół z kryzysu. Ufam, że potrafi to zrobić. O posadę nie musi się martwić. Trzeba wstrząsnąć drużyną. Pokazać zawodnikom, że nie ma świętych krów. Jeśli uznamy, że to uzdrowi atmosferę, to nie zawahamy się rozwiązać kontraktów, zawiesić lub przenieść do Młodej Ekstraklasy tych, których uznamy za hamulcowych.
Przeczytaj koniecznie: Patrycja Mikuła urodzi Krzysztofowi Królowi dziecko!
- Mówi się, że Bajor może spać spokojnie, bo krzywdy nie da mu zrobić nieformalny doradca i "nadtrener" Zagłębia, Franciszek Smuda...
- Z całym szacunkiem dla Franka, on nie ma nic do powiedzenia w Zagłębiu. Pracując w Lubinie, zżył się z klubem i czasem do nas zadzwoni, by spytać, co słychać, lub podzielić się swoimi spostrzeżeniami. I tyle.