Śląsk pod wodzą czeskiego trenera Stanisława Levego zanotował serię dwóch zwycięstw z rzędu.
- Zarówno z Polonią, jak i ostatnio z Lechią przegrywaliśmy, ale choć byliśmy już na łopatkach, to mimo wszystko zdołaliśmy się podnieść - wyjaśnia Sebastian Mila.
- Rywale zadali ciosy, ale nie były one na tyle mocne, aby nas znokautować. Na drugą połowę w Gdańsku wyszliśmy z przeświadczeniem i wiarą, że jeszcze nie wszystko stracone. Przecież to nie pierwszy raz w tym sezonie, gdy potrafiliśmy doprowadzić do wyrównania. Tak przecież było w starciach z Benfiką czy Hannoverem - przypomina rozgrywający wrocławskiej drużyny.
Mistrz Polski chce podtrzymać passę i w derby Dolnego Śląska pokonać klub z Lubina, w którym o posadę będzie grał trener Pavel Hapal (43 l.).
- Zagłębie źle zaczęło sezon, ale niskie miejsce w tabeli nie oddaje siły tej drużyny - uważa rozgrywający Śląska.
- Taki Szymek Pawłowski odnalazłby się w naszym zespole. Nie wymieniłem środkowego pomocnika, bo nie będę przecież szukał dla siebie konkurenta (śmiech). Lubię mecze derbowe. Przed laty, gdy grałem w Austrii Wiedeń, strzeliłem gola Rapidowi w finale Pucharu Austrii. Z Zagłębiem też trafiłem kiedyś do siatki - twierdzi Mila, który rozmawia ze Śląskiem na temat przedłużenia wygasającego z końcem sezonu kontraktu.