Saidi Ntibazonkiza: Strzeliłem, bo bałem się kolegów

2011-05-12 5:40

Wygrana z Polonią dała nam tyle energii, że derby z Wisłą mógłbym grać już dziś. W Bytomiu strzeliłem jedną z najładniejszych bramek w karierze, a w Cracovii śmieją się, że zrobiłem to ze strachu. Coś w tym jest, bo w przypadku porażki groził mi łomot ze strony kolegów - mówi z uśmiechem Saidi Ntibazonkiza (24 l.), napastnik "Pasów".

W meczu z Polonią Bytom Burundyjczyk wyprowadził Cracovię na prowadzenie pięknym strzałem, po którym piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki. Ostatecznie "Pasy" wygrały 2:1

- Kiedyś strzeliłem równie pięknego gola w lidze holenderskiej. A wygrana w Bytomiu to nie tylko trzy punkty, to dla nas ogromny bodziec psychologiczny, bo po pierwszej rundzie wszyscy nas skreślili, a my wciąż jesteśmy w grze - cieszy się Afrykańczyk, który przyznał, że miał dodatkową motywację do dobrego występu.

Przeczytaj koniecznie: Licencje na grę w Ekstraklasie. Siedmiu odrzuconych

- Trener Szatałow zagroził, że jak przegramy, to każdy z piłkarzy zrobi mi "karczycho". Niby to były żarty, ale wolałem tego uniknąć - śmieje się Saidi, który, jak twierdzi amerykański magazyn ESPN, jest najlepiej zarabiającym sportowcem w Burundi z pensją 315 tysięcy dolarów rocznie. - Słyszałem o tym rankingu. Nie mam się czego wstydzić. To uczciwie zarobione pieniądze, które służą mojej rodzinie.

Konto Ntibazonkizy może napełnić się jeszcze bardziej w przypadku utrzymania w lidze. - Przed nami cztery finały, do końca ligi każdy mecz to dla Cracovii gra o wszystko. Wisła jest mocna, ale jeśli w niedzielę zagramy na naszym poziomie, to możemy ją pokonać - przekonuje piłkarz "Pasów".

Najnowsze