Super Express: - Co dalej z Ekstraklasą? Ligowy sezon zostanie dokończony, anulowany, czy też za końcową zostanie uznana tabela po 26. kolejkach?
Cezary Kulesza: - Żyjemy chwilą, nie wiedząc, co wydarzy się jutro. Nie wiadomo, jak długo potrwa epidemia. Do końca zostało jedenaście kolejek. Chyba każdy z szefów klubów jest za tym, żeby dokończyć sezon. A przynajmniej rundę zasadniczą. Myślimy, co zrobić...
- A co pan sądzi o pomyśle właściciela Rakowa Częstochowa, żeby zebrać wszystkie ligowe drużyny w jednym miejscu i bez kibiców, w zamkniętym gronie dokończyć rozgrywki?
- Oficjalnie tego stanowiska jeszcze nie ma. Mówi się o nim jedynie w kuluarach. Każda propozycja jest warta rozważenia, ale... nie widzę tego. Szesnaście drużyn stacjonujących w jednym hotelu?! Gdzie mamy w Polsce ośrodek z szesnastoma boiskami . Przecież każda z drużyn musi mieć warunki do treningu. Trudno mi to sobie wyobrazić. Nie widzę tego, by piłkarzy trzymać w jednym miejscu, jak w koszarach.
- Drużyny nie grają, a klubom uciekają pieniądze. Jakie straty w trakcie tej przymusowej przerwy notuje Jagiellonia?
- Straty są znaczące. Jednak na tą chwilę nie potrafię precyzyjnie podać, ile straciliśmy.
- Będzie pan renegocjował kontrakty z zawodnikami?
- Czekamy na rozwój sytuacji. W najbliższym tygodniu mają zapaść decyzje w FIFA, nad rozwiązaniami kryzysu pracują również Ekstraklasa i PZPN. Niezależnie od decyzji organów piłkarskich, warto z zawodnikami rozmawiać. Na tej sytuacji stracimy wszyscy, mimo że nikt nie jest temu winny. Dlatego trzeba siąść do stołu i znaleźć kompromis.
- Jest pan wiceprezesem PZPN i jednocześnie właścicielem Jagi. Może być panu trochę niezręcznie odpowiedzieć, ale co pan sądzi o głosach szefów klubów, że w tych ciężkich czasach PZPN powinien wspomóc je finansowo?
- Uważam, że PZPN powinien pomóc klubom wyjść z kryzysu.
- Jak?
- Może warto rozważyć wsparcie w formie pożyczki, która zostałaby zabezpieczona kontraktem telewizyjnym? Nikt nie oczekuje– a mówię to z pozycji działacza klubowego – że PZPN, jak Święty Mikołaj, rozda nie wiadomo ile milionów. Potrzebna jest pomoc doraźna. Tu i teraz. Dlatego mówię o pożyczce, która zostanie odpowiednio zabezpieczona i zwrócona. Nie mniej jednak, za wcześnie na liczenie strat i dzielenie pieniędzy związku. Skalę problemu będziemy mogli ocenić dopiero za kilka miesięcy. Ale warto rozmawiać i poszukiwać rozwiązań.
- Szable policzone? Jak ocenia pan dziś swoje szanse na zwycięstwo w wyborach na prezesa PZPN?
- Kalkulator schowałem głęboko do szuflady. To teraz najmniej ważne. Teraz liczy się zdrowie ludzi, na drugim miejscu sport, a dopiero na kolejnym, dużo niżej w hierarchii wartości, wybory.