Jagiellonia Białystok pożegnała się z udziałem w Pucharze Polski. Mistrz Polski nie zdołał w ćwierćfinale pokonać Legii Warszawa, a mecz ostatecznie zakończył się 3:1 dla "Wojskowych". Wynik w 30. minucie otworzył Jarosław Kubicki i do przerwy to "Jaga" prowadziła w tym spotkaniu. W drugiej połowie było już o wiele gorzej dla ekipy z Białegostoku, ponieważ do remisu doprowadził Jan Ziółkowski, a na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry podwyższył Ryoya Morishita. Japoński piłkarz postawił "kropkę nad i" 99. minucie, jednak nie obyło się bez kontrowersji w sprawie niepodyktowanych rzutów karnych dla Jagiellonii Białystok.
Przepraszam, ale dla.mnie ewidentna 11-tka. Nie wiem dlaczego Marciniak w Polsce i Marciniak w LM to dwaj inni Marciniakowie... - napisał Cezary Olbrycht na portalu "X".
Szymon Marciniak tłumaczy się po meczu Legia - Jagiellonia! Arbiter nie ma co do tego wątpliwości
- Miałem do dyspozycji ujęcia z siedmiu kamer i żadne z tych ujęć nie dowodzi, że piłka uderzyła w rękę Szkuryna. Widać, że piłka po zagraniu Pululu uderzyła Szkuryna w głowę. Oczywiście, że "śmierdzi" tym, że piłka mogła też dotknąć ręki, ale nie mam na to ani jednego dowodu - tłumaczył Marciniak.
Po chwili odniósł się do sytuacji, w której Paweł Wrzoszeł miał sfaulować Oskara Pietuszewskiego.
- "Laska" [Piotr Lasyk] zapytał mnie, jak to wygląda. Powiedziałem, że zawodnik Jagiellonii jest pierwszy, zagrywa piłkę lewą nogą w swoją lewą stronę, a tuż potem Wszołek stawia nogę. I to jest bardzo ważne. Tak jak w FIFA: ważna jest kolejność. Wszołek stawia nogę, a zawodnik Jagiellonii robi ruch prawą nogą i nią lekko zahacza o prawą nogę Wszołka (...) Wszołek postawił nogę na murawie. Jego noga nie "szła" w powietrzu i nie podstawił jej zawodnikowi Jagiellonii - zaznaczył Marciniak.