Super Express: - Gratulować panu, czy współczuć? Walczący o utrzymanie Śląsk Wrocław zamienił pan na przeżywającą największy kryzys w ostatniej dekadzie Wisłę.
Tadeusz Pawłowski:- Nie można na Wisłę patrzeć wyłącznie przez pryzmat czterech ostatnich porażek. W meczu z Pogonią zagrało trzech juniorów, którzy dotąd Ekstraklasę widzieli tylko w TV. Zimą wykurują się Mączyński i Brożek. Zespół odpocznie, mam zapewnienie Bogusława Cupiała, że się wzmocnimy i gwarantuję, że wiosną niejeden rywal połamie sobie na nas zęby.
- Mówi pan o wzmocnieniach, a tymczasem media donoszą, że w najbliższym czasie do Legii przeniosą się Maciej Sadlok i Radosław Cierzniak.
- Radek ma z Wisłą umowę do końca sezonu, a kontrakt Maćka wygasa dopiero w 2018 roku. Dlatego do tych rewelacji podchodzę spokojnie. Wisła to przedsiębiorstwo i musi na siebie zarabiać, dlatego jeśli pojawi się za nich propozycja nie do odrzucenia, to nikt na siłę Ani Cierzniaka ani Sadloka nie będzie zatrzymywał. Póki co jednak, ich odejścia nie biorę pod uwagę.
Tadeusz Pawłowski zbawi Wisłę?
-Dotąd Bogusław Cupiał miał zwyczaj zapraszania nowych trenerów Wisły do siedziby Telefoniki w Myślenicach. Spotkał się pan z nowym szefem?
-Pozmawialiśmy o przyszłości klubu. Widziałem u pana Cupiała duże zaangażowanie i entuzjazm, gdy mówił o Białej Gwieździe. Prezes stwierdził, że Wisłę jest stać, żeby wiosną wygrała wszystkie mecze w lidze. Mam taką samą filozofię. Przychodzę do klubu żeby zwyciężać. Poza tym jestem pod wrażeniem ośrodka treningowego w Myślenicach. Poziom europejski! Ustaliliśmy również , że zimą polecimy na obóz do tureckiego Belek. Sparingi są już zakontraktowane, nic tylko pracować!
-Będzie pan chciał sprowadzić do Krakowa kogoś ze Śląska? Flavio Paixao, Tomasz Hołota czy Piotr Celeban pewnie chętnie by znów z panem popracowali?
- Na pewno siądziemy i zastanowimy się nad listą kandydatów do gry w naszej drużynie, ale przyznam szczerze, że nad chłopakami ze Śląska się nie zastanawiałem. Zresztą wymienieni piłkarze mają ważne kontrakty, więc jeśli chodzi o nich, to nie ma tematu.
- A może pan w ogóle prowadzić Wisłę? W 16. kolejce, czyli już w rundzie wiosennej, pracował pan jeszcze w Śląsku, a przecież przepisy zakazują żeby w jednej rundzie trener szkolił więcej niż jedną drużynę z Ekstraklasy.
- Klub wysłał pismo do PZPN i otrzymał odpowiedź, że mecze rozegrane w tym roku są traktowane jako spotkania rundy jesiennej. Dlatego wiosną zgodnie z prawem mogę trenować Białą Gwiazdę.
- Jak to było z pana odejściem ze Śląska? Najpierw został pan wysłany na odpoczynek do końca roku, a dopiero tydzień po tej dziwnej decyzji zwolniony. Po co była ta cała szopka z urlopem?
- W Śląsku osiągnąłem największy sukces w karierze – w 2014 zostałem wybrany Trenerem Roku, awansowałem z „wojskowymi” do europejskich pucharów jako pierwszy w historii zawodnik i trener. Szkoliłem Śląsk przez dwa lata. Mam piękne wspomnienia, zostawiłem we Wrocławiu wielu przyjaciół wśród kibiców. WKS zawsze będzie w moim sercu, dlatego nigdy na ten klub nie wiem nic złego. A o okolicznościach rozstania już zapomniałem.