Josue postanowił odpowiedzieć na jedną, bardzo istotną kwestię. Gwiazdor warszawskiej Legii i jej kapitan został zatrzymany przez holenderskie służby po meczu Legii z AZ Alkmaar i spędził kilka godzin w tamtejszym areszcie. Teraz piłkarz powiedział jasno, jak wyglądała i co przeżył. Te słowa porażają.
Josue szczerze o swoim zatrzymaniu. Przerwał milczenie
O tym, jak wyglądało zatrzymanie, Josue powiedział w rozmowie z "WP. SportoweFakty". Jak przyznał, czegoś takiego nie życzy nawet wrogom.
- To była okropna noc. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś tak złego, tak niesprawiedliwego. A uwierz mi, sporo w życiu przeszedłem. Tych godzin, niepewności i obaw, które mi wtedy towarzyszyły, nie życzyłbym największemu wrogowi. Wyszedłem z aresztu, ale zajmie mi trochę czasu, aby dojść do siebie mentalnie. Wiem, że muszę z tym żyć, ale z drugiej strony chciałbym się tego pozbyć, jak tych wszystkich rzeczy, które miałem wtedy na sobie - powiedział Josue.
Sam areszt był dla Portugalczyka wyjątkowo negatywnym doświadczniem.
- No ten zapach nie był przyjemny. Smród uryny, nie wszyscy dobrze umyci. Możesz sobie wyobrazić. Wylądowałem w małej celi. I pytałeś mnie na początku, czy rozumiem, co się wydarzyło. No nie rozumiem! Nie miałem zarzutów przed zabraniem mnie do aresztu, w trakcie pobytu w nim i po jego opuszczeniu! To dlaczego mnie tam zabrali? Nie rozumiem! (...) Dali mi chleb, ale nie chciałem tego jeść. Nic nie jadłem pół dnia. Poprosiłem tylko o to, żebym mógł się umyć. Ręce, twarz. To mi powiedzieli, że mam umywalkę nad toaletą. No więc siedzisz w celi, a w sąsiednich celach inni. I nie wiesz, kto to. Czy kogoś zabili, zgwałcili, nie masz pojęcia, kto jest obok ciebie - mówił Josue.