„Super Express”: - Z Legią (0:0) oddaliście tylko jeden celny strzał, choć przez prawie godzinę graliście w przewadze…
Taras Romanczuk: - W zasadzie mieliśmy tylko „pół sytuacji”. Inna sprawa, że piłkarze Legii dobrze się przesuwali po boisku, a w drugiej połowie często utrzymywali się przy piłce. To dobrzy zawodnicy, ale jeśli przez prawie godzinę graliśmy w przewadze, to powinniśmy zdobyć trzy punkty.
- Mimo że nie wygraliście, nie przegraliście już od sześciu meczów i tracicie tylko dwa punkty do liderującej Pogoni.
- Po piątkowym meczu przez kilkadziesiąt godzin byliśmy nawet liderem, ale żadne to pocieszenie, bo powinniśmy wygrać mecz z Legią i odskoczyć innym zespołom. Nie udało się, ale musimy walczyć dalej. I to pomimo tego, że do końca września zagramy jeszcze z Lechem i Pogonią.
- Terminarz nie rozpieszcza Jagiellonii. Po meczu z Legią w piątek jedziecie do Poznania.
- Rok temu było podobnie, mecze z Legią i Lechem były w niedalekim czasie. Wtedy padły dwa remisy (1:1 z Legią i 2:2 z Lechem – red.), teraz zdecydowanie liczymy na coś więcej. Z Lechem czeka nas trudny mecz. Jeśli chcemy wygrać musimy poprawić skuteczność w poczynaniach ofensywnych.
- Może to przerwa na reprezentacje wybiła was z rytmu? Przed meczami kadry wygraliście trzy mecze z rzędu.
- Nie sądzę. Po prostu nie stwarzaliśmy sobie sytuacji bramkowych. Nie wiem z czego to wynikało, ale w następnym meczu musi być lepiej.
- A propos reprezentacji – to już dla ciebie zamknięty rozdział?
- Aż nie wiem co powiedzieć… Myślę, że członkowie sztabu szkoleniowego obserwują wielu zawodników z Ekstraklasy, ale ja żadnych sygnałów od nich ani od trenera Brzęczka nie dostałem.