Po spotkaniu z Legią – przegranym przez Górnika 1:3 – zapytaliśmy napastnika zabrzan o sytuację z pierwszej połowy. Stanął wówczas – niczym w skeczu Marcina Dańca o Andrzeju Gołocie – „czółko w czółko” z Tomašem Pekhartem. Dopiero energiczne wkroczenie w całą sytuację sędziego Jarosława Przybyła zapobiegło „rozlewowi krwi”. Czy to tylko element widowiska, czy między zawodnikami rozegrała się rzeczywista drama?
- Lekko go tknąłem. A on padł na ziemię i udawał, że coś się stało – mówił „Super Expressowi” Lukas Podolski. - Ja nie jestem taki charakter, że padam i płaczę. Powiedziałem mu więc, że jak chce padać i udawać że go boli, to powinien wiedzieć, w co gra – wyjaśniał zabrzanin, który z jednej strony już nie raz dawał wyraz swej niechęci do „udawanych boiskowych płaczków”, z drugiej – chętnie prowokuje słowem i czynem (słynne „kupię twoją rodzinę” rzucone do Erika Exposito).
Lukas Podolski wyłożył karty na stół w sprawie swej piłkarskiej przyszłości w Górniku. Ostro; padły niecenzuralne słowa [ROZMOWA SE]
Przy tej okazji Podolski raz jeszcze dał wyraz swej niechęci do zmian technologicznych w piłce. - Mecze to są emocje, walka; gra się twardo – wykładał swą filozofię futbolu. - Przez VAR nie ma już tych emocji, każdy szuka tylko okazji na karnego, na kartki dla przeciwnika. Nie ma już twardych charakterów, jest tylko czekanie na gwizdek – objaśniał.
I kończył bardzo mocnym podsumowaniem. - To już nie jest moja gra, która mi się podobała – rzucał 39-latek.