To nimi będą straszyć wiosną

2009-01-13 8:00

Najlepsze polskie zespoły przeprowadziły wczoraj pierwsze treningi w tym roku. Lech, Legia i Wisła nie chcą tracić ani jednego dnia przygotowań, bo ten, kto najsolidniej przygotuje się do wiosny, będzie miał największe szanse na tytuł.

Każdy z czołowych zespołów szykuje na rundę rewanżową nowe strzelby. Wisła po raz pierwszy pokazała publicznie Brazylijczyka Beto (22 l.), w Poznaniu jest już Bośniak Haris Handzić (19 l.), a lada dzień do Legii dołączy napastnik z Zimbambwe, Evans Chikwaikwai (23 l.). To nimi mają straszyć wiosną nasze trzy potęgi.

Beto największą atrakcją

W Krakowie największą ciekawość wzbudza Brazylijczyk Beto. Nowy nabytek "Białej Gwiazdy" po raz pierwszy w karierze trenował wczoraj na śniegu, ale na szczęście w Polsce jest już od 30 grudnia, więc do zimy zdążył się przyzwyczaić i trudne warunki aż tak bardzo mu nie przeszkadzają. Trener Skorża przyznaje, że liczy na to, iż Beto stworzy z Brożkiem prawdziwy atak śmierci.

- Beto jest młody, perspektywiczny i bardzo wartościowy. Ma bardzo duże możliwości. Widziałem na DVD jego występy i jestem przekonany, że właśnie taki napastnik jest nam potrzebny. Oby tylko jak najszybciej zaaklimatyzował się w Polsce i znalazł wspólny język z Pawłem Brożkiem. Wtedy nasz atak będzie wyglądał bardzo obiecująco - mówi Skorża.

Co na to Beto? - Kiedy po raz pierwszy trafiłem na stadion Wisły, byłem bardzo zdziwiony. Pomyślałem: jak to możliwe, że najlepszy polski zespół ma jeden z najmniejszych obiektów w lidze?! - opowiada Brazylijczyk. - Ale szybko wyprowadzono mnie z błędu, mówiąc, że to nie najmniejszy, a wręcz przeciwnie, jeden z największych stadionów w Polsce - mówi z uśmiechem Beto.

Mini Ibrahimović z Lecha

Haris Handzić, nowa nadzieja Lecha, lubi podkreślać, że jego idolem jest słynny Szwed pochodzący z Bośni, Zlatan Ibrahimović. 19-letni napastnik Lecha został niedawno uznany za najbardziej obiecującego piłkarza młodego pokolenia w Bośni, a to dobrze wróży.

- Wydaje mi się, że Handzić i Golik nie są gorsi niż Stilić i Lewandowski - mówi "Super Expressowi" Franciszek Smuda. - Dajmy im tylko trochę czasu, aby się wkomponowali w zespół.

Handzić kosztował Lecha tylko 172 tysiące euro, więc ryzyko niepowodzenia finansowego jest naprawdę niewielkie. Poznaniacy szykują go jako następcę Peruwiańczyka Hernana Rengifo, który po tym sezonie może opuścić "Kolejorza".

- Jestem już gotowy na podjęcie wyzwania w lepszej lidze - powiedział niedawno w peruwiańskim radiu Rengifo. A Handzić zapewnia, że jest gotowy, aby go zastąpić.

Będzie lepszy od Chinyamy?

W Legii czekają na niego z wielkim utęsknieniem. Za kilka dni do zespołu ma dołączyć król strzelców ligi Zimbabwe, Evans Chikwakwai. W ubiegłym sezonie strzelił 23 gole w 28 meczach, został też wybrany na najlepszego piłkarza ligi.

W takim układzie ma lepsze referencje niż Takesure Chinyama, który przyjeżdżając do Legii, nie miał takich osiągnięć w swojej lidze. Trener Jan Urban mocno liczy na Afrykanina, choć woli dmuchać na zimne: - Referencje ma bardzo dobre, ale z drugiej strony każdy z polecanych przez menedżerów zawodników jest przedstawiany w taki sposób. Widać jednak, że ten zawodnik ma wysokie umiejętności. Mam więc nadzieję, że nie będzie tak jak rok temu. Wtedy też przyjechali do nas Afrykanie, ale nie pokazali nic ciekawego i musieliśmy odesłać ich do domu.

Najnowsze