Tomasz Frankowski: Nie składamy broni!

2011-04-22 7:10

Po świetnej rundzie jesiennej na wiosnę Jagiellonia złapała zadyszkę, nie wygrała żadnego z pięciu kolejnych ligowych meczów (3 porażki i 2 remis). Ale ostatnio przyszły trzy zwycięstwa i zespół z Białegostoku wrócił na właściwe tory.

- Falstart mamy za sobą, a to daje nam kolejną porcję wiary w to, że złapiemy jeszcze Wisłę - mówi "Super Expressowi" po ostatniej wygranej (2:0 z Górnikiem) Tomasz Frankowski (37 l.).

Po słabym początku roku wielu "znawców" piłki przekreśliło Jagiellonię i mistrzem obwieściło już Wisłę. - Nie da się ukryć, że zbyt łatwo oddaliśmy prowadzenie w lidze. Mieliśmy jednak niefart, piłka zamiast wpadać do siatki, obijała słupki i poprzeczki. A Wisła konsekwentnie gromadziła punkty. Ale my nie składamy broni - zapewnia doświadczony napastnik z Białegostoku.

Patrz też: Jagiellonia - Górnik 2:0. Bezcenny Franek zapewnił wygraną

Ustawione celowniki

W środę "Franek" został bohaterem Jagiellonii. W meczu z Górnikiem przełamał się po ponadmiesięcznej strzeleckiej niemocy, zaliczył 143. gola w Ekstraklasie i poprowadził zespół do zwycięstwa. - Czy jestem bezcenny dla Jagi? Skuteczny napastnik jest potrzebny każdej drużynie - mówi skromny jak zwykle kapitan białostoczan.

- Ostatnio brakowało mi skuteczności, ale nie miałem chwil zwątpienia. Od 10 lat gram w polskiej lidze i wiem, że słabsze okresy są nieuniknione. W Wiśle często w strzelaniu goli wyręczali mnie pomocnicy, a w Jagiellonii przez trzy czy cztery mecze tego nie było. Teraz celowniki jednak wszystkim się ustawiły - dodaje.

Święta z rodziną

W następnej kolejce Jagiellonię czeka wyjazdowy mecz z Polonią Bytom. Frankowski jednak póki co myśli przede wszystkim o świętach Wielkiej Nocy. - Trzy punkty zdobyte w meczu z Górnikiem sprawiły, że będą to spokojne święta. Ja na pewno odpocznę, bo całą rodzinę mam w Białymstoku i nie muszę nigdzie jeździć - cieszy się "Franek".

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze