„Super Express”: - Widziałem, że emocjonował się pan meczem pucharowym Jagiellonii z Koroną. Wtedy Afimico Pululu dał dobrą zmianę, strzelił dwa gole i zapewnił awans do półfinału. Ma coś z pana sprzed lat?
Tomasz Frankowski: - Jak strzela, to ma (śmiech). Owszem trafił w Pucharze Polski, ale w czterech ostatnich meczach w lidze milczał. Jednak to i tak jest udany sezon dla niego, podobnie jak dla Jagiellonii, która wygrywając ostatnio ze Śląskiem ponownie potwierdziła, że jest jednym z kandydatów do tytułu.
- Czy w pana ocenie zdobycie mistrzostwa Polski jest realne?
- Wydaje mi się, że Jagiellonia musi z pozycji lidera rozważać grę do końca na pełnych obrotach. Gra dobrze, choć w tym roku nie wszystko układa się po jej myśli. Ale nawet przegrany mecz z Lechem mógł się podobać, bo imponowała liczba wykreowanych sytuacji. Trzeba przyznać, że zespoły, które ją gonią, nie są w tym momencie w najwyższej dyspozycji. Nie punktują tak, aby zbliżać się do Jagiellonii. Wydaje się, że pięć punktów to w miarę bezpieczna przewaga. Teraz rywalem będzie Radomiak, więc jeśli "Jaga" myśli o mistrzowie, to takie mecze trzeba wygrywać.
- W poprzedniej kolejce "Jaga" rozbiła Śląsk. Czy to był pokaz ze strony lidera?
- Potrafiła wykorzystać sytuację, które sobie stworzyła w przeciwieństwie do meczu z Lechem. W tym roku w zespole jest taka sinusoida. Zdarzają się występy, w których zawodzi skuteczność. Forma strzelecka wróciła w starciu ze Śląskiem. Chciałbym wierzyć w to, że w kolejnych spotkaniach zobaczymy tę lepszą wersję Jagiellonii.
Michał Probierz szykuje niespodziankę na baraże. Selekcjoner kadry zaprosi Estonię na TARAS?
- Co najbardziej podoba się panu w zespole trenera Adriana Siemieńca?
- Zdecydowanie gra bez piłki i umiejętności rozgrywania jej począwszy od bramkarza. Piłkarze nie boją się, mają do siebie zaufanie. Potrafią od tyłu budować cały atak pozycyjny, co jest bolączką w ekstraklasie. To w ostatnich latach było także bolączką Jagi. Ale ten sezon naprawdę ogląda się z przyjemnością.
- Jagiellonia zagra także w półfinale Pucharu Polski. Potrafi pan sobie wyobrazić sytuację, że zgarnie dwa trofea?
- Jestem w stanie to sobie wyobrazić. Podczas kariery wygrywałem ligę, sięgałem po Puchar Polski. Gdyby tak się stało, to byłby to magiczny sezon w jej wykonaniu. Jednak tak zachłanny nie jestem. Nie chciałbym nakładać takiej presji na młodszych kolegów. Ale mają prawo marzyć o tych trofeach. Widziałbym ich w finale Pucharu Polski, a przed ostatnią kolejką życzyłbym, aby wciąż mieli szanse na tytuł.
- Jeśli finał to rozumiem, że tylko z Wisłą Kraków?
- Jeśli miałbym prawo marzyć, to jak najbardziej. Jednak wtedy moje serce byłoby mocno rozdarte. Zarówno z Wisłą, jak i Jagiellonią zdobywałem ten puchar. W tym przypadku serce byłoby jednak bardziej za zespołem z Białegostoku.
- Kto jest dla pana odkryciem drużyny: Bartłomiej Wdowik, a może Dominik Marczuk?
- Wdowik jesienią wyglądał rewelacyjnie, perfekcyjnie strzelał z rzutów wolnych. Teraz może trochę gorzej wypada, ale to dlatego, że oceniamy go właśnie przez pryzmat skuteczności, a obecnie jak na razie nie strzela tych goli. W ofensywie każdy potrafi zdobywać bramki: Kristoffer Hansen, Jose Naranjo, Afimico Pululu czy Jesus Imaz. To jest ból głowy dla przeciwnika, kogo i jak kryć, żeby nie pozwolić piłkarzom Jagiellonii w zdobywaniu bramek. Nie wspomniałem jeszcze o Marczuku. Nie byłbym zaskoczony tym, gdyby w tym momencie dostał powołanie do kadry.
- Dorobek Marczuka to sześć goli i dziewięć asyst. Co takiego ma ten młodzieżowiec?
- Widziałem w życiu kilku skrzydłowych. Pierwszy przykład, który mi się nasuwa to Kuba Błaszczykowski. Powiem, że Marczuk trochę mi go przypomina. To taki diamencik. Ma chłopak szybkość. Trzeba oszlifować jego talent z piłką przy nodze czyli drybling w pełnym biegu. Na pewno pomaga to, gdy piłkarz jest dobry i ułożony.
- Cały czas wiele zależy od Jesusa Imaza. Czy w tym sezonie przekroczy znów barierę 10 goli?
- W tej chwili ma siedem bramek. Cały czas jestem jego fanem. Przez lata ciągnął Jagiellonię za uszy z przodu, jako jeden z nielicznych. Zawsze byłem przeciwnikiem tego, żeby oddawać go do innego klubu, czy nie przedłużać z nim kontraktu. W tym sezonie znalazł sobie dobrych zastępców, czy być może i następców. Tak jak wcześniej wspomniałem w osobach Marczuka czy Pululu. Każdy umie wejść i znaleźć się pod bramką rywali. Przekrój strzelców Jagiellonii jest duży, a to zdejmuje obowiązki z Hiszpana. A on z drugiej linii wchodzi i też co pewien czas punktuje.
Legia z kolejnym problemem, gwiazda wypada z gry! Wiemy, ile potrwa pauza