"Super Express": - Dlaczego wybrałeś numer trzynaście? Nie boisz się, że przyniesie ci pecha?
Wladimer Dwaliszwili: - Nie, ani trochę. Wiem, że wielu ludzi unika wszystkiego, co ma związek z trzynastką, ale ja się nie boję. Zapytałem, jakie numery są do wyboru, i gdy usłyszałem, że jest między innymi trzynastka, to ją wziąłem. Mam nadzieję, że okaże się dla mnie szczęśliwa.
- Jakim cudem udało ci się wyplątać z Polonii? Wydawało się, że twoje spory z prezesem Królem nie będą miały końca.
- Kosztowało mnie to mnóstwo nerwów. Po raz pierwszy w karierze spotkało mnie coś takiego. Na szczęście na koniec prezes Król zachował się jak trzeba. Na początku poprzedniego tygodnia dostałem wyraźny sygnał, że mam zgodę na odejście, a potem sprawy potoczyły się bardzo szybko. Prawdą jest, że miałem propozycję z Lecha, ale ta z Warszawy była dla mnie lepsza pod każdym względem.
- Co, poza kłótniami o pieniądze, zapamiętasz z Polonii?
- Bardzo fajną atmosferę w drużynie i świetną pierwszą część sezonu w naszym wykonaniu. Strzeliłem też dla Polonii kilka ładnych goli. Moje ulubione to te w meczach z Piastem Gliwice i Ruchem Chorzów.
- Byłeś jednym z ulubieńców kibiców z Konwiktorskiej. Transfer do Legii pewnie im się nie spodoba.
- Mam nadzieję, że nie będzie problemu. Takie jest życie, taki jest sport. Kibicom Polonii chciałbym podziękować za wsparcie drużyny. Wierzę, że zrozumieją moje odejście. Przecież nie uciekałem z klubu, byłem gotów zostać, ale ze względu na brak pieniędzy to nie było możliwe.
- Legia jest murowanym faworytem do mistrzostwa Polski. Niektórzy mówią nawet, że sztuką byłoby go nie zdobyć .
- Jesteśmy w dobrej sytuacji, ale lepiej być ostrożnym. Historia zna wiele różnych przypadków, kiedy jeszcze większe przewagi były trwonione. W dalszym ciągu musimy uważać na Lecha i Śląsk.
- W Izraelu poczułeś już smak mistrzostwa i Ligi Mistrzów.
- I mam nadzieję poczuć to samo z Legią. W Champions League mam coś do zrobienia. Chciałbym w końcu zdobyć pierwszy punkt i pierwszą bramkę w tych rozgrywkach. Grałem w nich raz, w sezonie 2009/10 z Maccabi Hajfa. W grupie mieliśmy Juventus, Bayern i Bordeaux. Niestety, przegraliśmy wszystkie sześć meczów, w tym pięć po 0:1. W każdym z tych spotkań grałem w podstawowym składzie, ale nie udało mi się strzelić gola. Miałem wyborną okazję, jednak Gianluigi Buffon wspaniale obronił. Mam nadzieję, że grając w Legii, poprawię ten bilans.