"Super Express": - Najpierw umowa była taka, że do Lecha trafisz dopiero latem, ale poznaniakom udało się dogadać z Polonią i biorą cię już teraz. Ulżyło?
Łukasz Teodorczyk: - Tak, i to bardzo. Cieszę się, że idę do Lecha już w tym momencie, bo wiadomo jak to jest w Polonii. Duża niepewność, co będzie, coraz większe osłabienie zespołu. Wraz ze mną odeszło już czterech piłkarzy, szkielet drużyny przestał istnieć. Wprawdzie istniała obawa, że wiosnę spędzę jeszcze na Konwiktorskiej, ale na szczęście Lech dobił targu z Polonią i jestem już jego piłkarzem.
- No właśnie. A jeszcze kilka dni temu prezes Król powiedział, że nie puści cię zimą nawet za 10 mln euro. Jak przyjąłeś te słowa?
- Spokojnie, bo różne rzeczy już mówił. Do końca liczyłem, że kluby się dogadają. Przy okazji chcę sprostować słowa prezesa, że mój agent Marcin Kubacki wymyślił sobie wcześniej zainteresowanie ze strony Kaiserslautern, żeby podbić stawkę. Marcin zawsze chciał dla mnie jak najlepiej. Ofertę z Kaiserslautern widziałem na własne oczy, wystarczyło podpisać. Podobnie jak kilka innych z zagranicy. Były lepsze finansowo od Lecha, ale w tym momencie liczy się mój rozwój, a nie tylko kasa. Chcę małymi krokami budować karierę i uważam, że Poznań jest świetnym miejscem, aby to robić.
- Jak zapamiętasz Polonię? Więcej było złych czy dobrych chwil?
- Było bardzo ciekawie. Spędziłem w tym klubie prawie trzy lata. Przeżyłem dziesięciu trenerów, kilku prezesów. Nie mogę myśleć o Polonii źle, bo tu rozwinąłem skrzydła, ale teraz moje serce bije już dla Lecha. Mam jednak nadzieję, że część pieniędzy, które dostanie za mnie Polonia, trafi do chłopaków, którzy wciąż czekają na zaległe wypłaty. To choć trochę uspokoiłoby atmosferę w tym klubie.
- Nie jest tak, że z Lechem będziesz grał tylko o wicemistrzostwo? Wiele osób tytuł rezerwuje już dla Legii
- Spokojnie. Przed nami jeszcze piętnaście kolejek. Punkty będziemy liczyć dopiero na końcu. Do Lecha przyszedłem grać o pełną pulę, czyli o mistrzostwo Polski.
- Miałeś w Poznaniu wielkich poprzedników, Lewandowskiego i Rudniewa. Zakładasz sobie gdzieś w myślach pójście ich drogą?
- To, że Lech ma smykałkę do promowania dobrych napastników, było jednym z powodów, dla których wybrałem ten klub. Jasne, że chciałbym iść drogą "Lewego" czy Rudniewa. Bundesliga, Premier League czy Primera Division. Jeśli kiedyś zagram w którejś z tych lig, to będzie oznaczało, że spełniłem marzenie.