Dwaliszwili od niedawna jest związany z jedną z warszawskich modelek. Gdyby przeszedł do Lecha albo zmienił ligę, parę czekałby związek na odległość. "Lado" chciał tego uniknąć. Poza tym zmieniając klub, a nie wyjeżdżając ze stolicy, nie będzie musiał aklimatyzować się w nowym miejscu. Dzięki temu skupi się tylko na piłce i... pięknej partnerce.
Gruzin wczoraj zabrał swoje rzeczy z szatni "Czarnych Koszul". Jak się dowiedzieliśmy, nie pożegnał się co prawda z kolegami, ale ma wrócić i to uczynić. Do końca nie wiadomo, na jakich zasadach odchodzi do rywala zza miedzy. Jedni twierdzą, że za darmo, w zamian za co Legia miałaby uregulować blisko 500 tysięcy złotych niewypłacone jej przez Polonię.
Jeśli wierzyć prezesowi Królowi, który bije się w piersi i zapewnia, że przelał zaległości na prywatne konto zawodnika, to nie można także wykluczyć opcji transferu z kwotą odstępnego. Wówczas Legia musiałaby za niego zapłacić 150-200 tysięcy euro. Pewna część tej kwoty trafiłaby do kieszeni byłego właściciela klubu z Konwiktorskiej Józefa Wojciechowskiego, który ma procentowy udział w zysku od transferu napastnika.
- Prezes zapewnił nas, że Dwaliszwili to już ostatni piłkarz, który opuścił klub tej zimy. Nikt więcej już od nas nie odejdzie - powiedział nam jeden z członków kierownictwa Polonii.
Sprowadzony w styczniu 2012 roku z Maccabi Hajfa Dwaliszwili miał być - według zapewnień ówczesnego szefa Polonii Józefa Wojciechowskiego - największą gwiazdą Ekstraklasy. Reprezentant Gruzji w 27 meczach dla "Czarnych Koszul" zdobył 10 goli. To już drugi piłkarz, po Tomaszu Brzyskim, który w zimowym okienku przeniósł się z Polonii do Legii.