Serbski szkoleniowiec nie ukrywa, że forma podopiecznego mocno go zaskoczyła. Tym piłkarzem jest Artur Boruc. Czy doświadczony bramkarz pomoże drużynie w walce o utrzymanie i będzie jej liderem? - W tej chwili prawe wahadło jest dla mnie priorytetem. Wspomniałem też o bramkarzu - stwierdził trener Vuković. - Mamy ich trzech. Mają za sobą trudną rundę, tak jak cały zespół, ale od początku pracują bardzo dobrze. Muszę odpukać, ale dla mnie największym, pozytywnym zaskoczeniem jest Artur Boruc. Ale to jak pracuje i wygląda na treningach, i w meczach jest godne podziwu. Zastałem go w trochę innej dyspozycji. Wydawało mi się, że ciężko będzie oczekiwać od niego pełnego treningu i takiej dyspozycji. Widzę gościa, który jeszcze raz jest gotów podjąć rękawice. Nie widzę gościa, który miałby kończyć karierę - analizował i przypomniał: - To Vuković sprowadził Boruca do Legii. To była moja decyzja, wówczas pierwszego trenera, który miał prawo, żeby zawetować, gdy coś jest nie tak. Chciałem Artura. Oczywiście, później to za krótko trwało, żeby oceniać, ale to jest dobry przykład tego, że największe wzmocnienie może być tak naprawdę we własnym gronie jeśli poprawi się nasza dyspozycja. Czarek Miszta super pracuje, Kacper Tobiasz również. Dają sygnały, że z nimi też będzie inaczej. Ale stanie się to pod warunkiem, że tak samo będzie z drużyną. To nie jest kwestia indywidualna - przekonywał trener Vuković.
Jest chemia między dyrektorem sportowym a trenerem Legii? "Będę miał czystą i przejrzystą sytuację"