Mecz walki. Dużo takich już w tym sezonie widzieliśmy. Obie drużyny nie miały pojęcia jak przedostać się pod bramkę rywala, więc wydarzenia boiskowe zdominował chaos i trudna do oglądania bitwa w środku pola. Sporą rolę odegrali w tym względzie trenerzy. Obaj postanowili zamieszać składem i momentami wydawało się, że zawodnicy obu ekip mają duże problemy ze zrozumieniem swoich intencji.
Lepiej wyglądali jednak gdynianie. To oni wyszli na dwubramkowe prowadzenie i to oni częściej zagrażali bramce gospodarzy. Bliscy szczęścia byli Ruben Jurado i Rafał Siemaszko - tym razem tylko rezerwowy - ale do siatki skierowali piłkę obrońcy. W obu przypadkach decydujące okazały się stałe fragmenty gry. Antoni Łukasiewicz wykorzystał fatalny błąd Igorsa Tarasovsa, a Damian Zbozień wykorzystał wręcz idealną centrę Siergieja Kriwca.
Śląsk długo nie znajdował sposobu na przedostanie się pod bramkę Pavelsa Steinborsa. Słabiutkie spotkanie rozgrywał Jakub Kosecki, który nie potrafił przebić się przez mur stworzony przez ledwie 18-letniego Szymona Nowickiego. Impas przełamał dopiero Arkadiusz Piech. I to jak! Były snajper Ruchu Chorzów popisał się wręcz cudownym strzałem z przewrotki. Gol listopada, to na pewno, a może nawet sezonu.
W końcówce Steiborsa pokonał jeszcze Marcin Robak, ale radość trwała krótko, bo asystent sędziego podniósł chorągiewkę. Dopatrzył się pozycji spalonej. W efekcie na ósme miejsce w tabeli awansowała Arka, a Śląsk zajmuje obecnie 10. miejsce.
Śląsk Wrocław - Arka Gdynia 1:2 (0:1)
Bramki: Piech 66 - Łukasiewicz 45, Zbozień 52
Śląsk: Jakub Wrąbel - Mariusz Pawelec, Piotr Celeban (K), Igors Tarasovs, Augusto - Michał Chrapek (76' Łukasz Madej), Kamil Vacek (62' Sito Riera), Jakub Kosecki, Robert Pich - Arkadiusz Piech, Marcin Robak
Arka: Pavel Steinbors - Frederik Helstrup, Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Adam Marciniak - Antoni Łukasiewicz (K), Siergiej Kriwiec, Szymon Nowicki (46' Patryk Kun), Yannick Kakoko, Grzegorz Piesio (89' Tadeusz Socha) - Ruben Jurado (70' Rafał Siemaszko)