Ekstraklasa: Korona - Wisła: Waleczne serca zatrzymały Wisłę

2011-08-22 4:00

Przed meczem z Koroną trener Wisły Robert Maaskant (42 l.) drżał nie tylko o wynik, ale i o zdrowie zawodników, bo kielczanie uchodzą za najostrzej grającą drużynę w Ekstraklasie. - Boję się, że jedziemy na wolną amerykankę, a nie na mecz piłkarski. Nie chcę, by czyjaś kariera została zrujnowana - mówił Holender.

Piłkarze Korony rzeczywiście ostro atakowali rywali i popełnili aż 18 fauli. Nie popisał się przede wszystkim Tomasz Lisowski. Raz trafił korkami w twarz młodego obrońcę Wisły Michała Czekaja, co jeszcze uszło mu na sucho, ale po kolejnych faulach wyleciał już z boiska z czerwoną kartką. Trener Korony Leszek Ojrzyński bardziej jednak przejął się tym, że drużyna nie zdobyła trzech punktów. - Graliśmy u siebie, a Wisła była w osłabionym składzie, więc nie jestem zadowolony z remisu. Proszę jednak popatrzeć na moich zawodników: niektórzy z nich jeszcze w zeszłym sezonie grali w drugiej i trzeciej lidze! Szczerze mówiąc, to byliśmy trochę za słabi. Ale cieszy mnie to, że coraz trafniejsze jest określenie: Waleczne serce - Korona Kielce - mówi Ojrzyński. Korona walczyła, a Wisła… jakby myślami była już przy rewanżowym meczu eliminacji Ligi Mistrzów z APOEL-em Nikozja. Robert Maaskant dał odpocząć kluczowym zawodnikom (nie grali m.in. Melikson i Sobolewski, a Małecki wszedł dopiero w 70. min). W rezultacie mistrza Polski od porażki ratować musiał Siergiej Pareiko. - Zdobyliśmy punkt na wyjeździe, więc to nie jest zły wynik - pocieszał się Maaskant.

Najnowsze