W pierwszej połowie meczu Legia - Wisła Miroslav Radović potwierdził, że oprócz bycia znakomitym piłkarzem, jest także świetnym aktorem. Wychodził na czystą pozycję i choć faktycznie doszło do kontaktu z obrońcą Wisły, to był on minimalny. Nie mógł spowodować upadku Serba, który teatralnie się przewrócił. Nie zrobił tego nawet w dobrym momencie. Nie upadł po starciu z rywalem. Zdołał zrobić kilka dodatkowych kroków i dopiero wtedy stwierdził, że dalszy bieg nie ma sensu.
Przedziwnie zachował się w tej sytuacji Radović. Byłby oko w oko z bramkarzem Wisły, co dla Legii byłoby znacznie korzystniejsze, niż decyzja sędziego o ukaraniu Gonzaleza żółtą kartką. Sam jednak stawiał na swoim i twierdził, że był faul, a Hiszpan powinien... wylecieć z boiska. Na szczęście sędzia Paweł Gil nie pokazał w tej sytuacji czerwonego kartonika, ale i tak się nie popisał. "Żółtko" należało się Radoviciowi za symulowanie, a nie Gonzalezowi.
Podobnego zdania są działacze Wisły Kraków. Na oficjalnej stronie klubu zapowiedzieli, że złożą protest do Komisji Ligi, która ich zdaniem powinna anulować upomnienie Hiszpana.