- Zarząd przyjął do wiadomości informacje o wtorkowym orzeczeniu Trybunału Arbitrażowego (który uchylił decyzję PZPN o degradacji Widzewa - przyp. red.) i na daną chwilę nie będzie żadnej decyzji w tej sprawie - z rozbrajającą szczerością przyznał przewodniczący Związkowego Trybunału Piłkarskiego PZPN Krzysztof Malinowski.
Jego zdaniem natychmiastowe przywrócenie Widzewa do Ekstraklasy, którego domaga się prezes klubu Marcin Animucki, nie jest możliwe. - To wymagałoby zmiany regulaminu rozgrywek, umowy o zarządzaniu ligą zawodową i sprzedaży praw do transmisji, bo w każdej z nich wpisanych jest 16 drużyn. Na razie czekamy na pisemne orzeczenie z trybunału i sprawa wraca do Wydziału Dyscypliny PZPN - dodał Malinowski.
Jak długo ciągnąć się może jeszcze cały ten cyrk? - Trybunał Arbitrażowy ma na sporządzenie takiego oświadczenia trzy tygodnie. Ale ile faktycznie to zajmie? Nie wiadomo - rozkłada ręce Malinowski.
Cała przepychanka z Widzewem może również PZPN słono kosztować. Jeśli klub nie wróci do Ekstraklasy, może domagać się od związku gigantycznego odszkodowania. I trudno się spodziewać, by z takiej okazji nie skorzystał.