W Niemczech Artur Sobiech jakiejś spektakularnej kariery nie zrobił, przez co niektórzy zdążyli o nim zapomnieć. On jednak sam przypomniał o sobie w wielkim stylu! Latem wrócił do kraju - został zawodnikiem Lechii Gdańsk - a jakiś czas temu zyskał też zaufanie trenera Piotra Stokowca, który coraz chętniej wystawiał go w pierwszym składzie.
I w meczu z Zagłębiem Lubin zdecydowanie się to opłaciło. 28-latek zdobył bowiem hattricka, na co potrzebował zaledwie 25 minut! Najpierw wykorzystał dobre dośrodkowanie Flavio Paixao, niedługo później wystarczyło mu dostawić nogę po kapitalnej akcji i podaniu Lukasa Haraslina, aż wreszcie skutecznie dobił uderzenie Jarosława Kubickiego.
Świetny występ Sobiecha to jedno, ale trzeba też przyznać, że Lechia szybko otrząsnęła się po klęsce z Wisłą Kraków tydzień temu, kiedy to przegrała aż 2:5. Podopieczni Stokowca zdecydowanie dominowali, mieli przewagę chyba w każdym aspekcie gry, w końcu byli dużo konkretniejsi w swoich poczynaniach.
W ekipie Zagłębia bardzo niewidoczny był ten, którego kreuje się na lidera zespołu i najważniejszego rozgrywającego - Filip Starzyński. Środkowi pomocnicy gdańszczan skutecznie wyłączyli go z gry, ale można to równie dobrze powiedzieć o każdym innym zawodniku "Miedziowych". Bo ci - przynajmniej w pierwszej połowie - po prostu nie istnieli na boisku.
Po przerwie zaś oglądaliśmy prawdziwy thriller! Kilka minut po wznowieniu gry szansę na kolejną bramkę miał Sobiech, który tym razem trafił tylko w słupek. Ale z czasem goście coraz mocniej dochodzili do głosu. Wreszcie nieco obudził się Starzyński, który najpierw sam spróbował zaskoczyć Dusana Kuciaka, a później zaliczył świetną asystę przy bramce Damjana Bohara. Zawodnikowi Zagłębia wystarczyło kopnąć piłkę do pustej bramki po tym, jak niczym na tacy wystawił mu ją popularny "Figo". Lechia z minuty na minutę oddawała pole gry, a "Miedziowi" robili wszystko, by to wykorzystać. I strzelili kolejnego gola!
Po zagraniu ręką Błażeja Augustyna w polu karnym do "jedenastki" podszedł Starzyński i trafił na 2:3. W tym momencie kibice gospodarzy mogli zacząć się niepokoić, bo nie dość, że zespół Stokowca stracił dwa gole, to przede wszystkim oddał inicjatywę i narażał się na kolejne groźne sytuacje ze strony rywali.
Na kilka minut przed końcowym gwizdkiem gospodarze ograniczali się jedynie do wybijania piłki z własnego pola karnego, ale nieustający napór lubinian wreszcie przyniósł zamierzony efekt. W doliczonym czasie gry niesamowicie zakotłowało się pod bramką Lechii, piłka wreszcie trafiła do dobrze ustawionego Jakuba Maresa, a ten z bliska dał swojej drużynie wyrównanie. A i to nie był koniec ataków gości! Bo dosłownie chwilę później mogli nawet wyjść na prowadzenie. Gdańszczanom remis uratował jednak Dusan Kuciak.
Lechia Gdańsk - Zagłębie Lubin 3:3 (3:0)
Bramki: Artur Sobiech: 8, 16, 25 - Damjan Bohar 61, Filip Starzyński 71, Jakub Mares 91
Żółte kartki: Mateusz Lewandowski, Michał Nalepa - Dawid Pakulski, Sasa Balić, Adam Matuszczyk
Lechia: Kuciak – Fila (81. Nunes), Nalepa, Augustyn, Lewandowski – Kubicki, Łukasik (46. Borysiuk), Wolski (76. Sopoćko) – F. Paixao (C), Sobiech, Haraslin
Zagłębie: Hładun – Kopacz, Guldan, Balić – Pakulski, Slisz (46. Bohar), Matuszczyk, Jagiełło, Dziwniel (46. Sirotow) – Starzyński, Tuszyński (64. Mareš)