- Zespół z Lubina widziałem w meczach z Koroną i GKS Bełchatów. Problemem Zagłębia nie jest brak dobrych piłkarzy. Z tego zespołu można wyciągnąć wiele, ale konieczne są zmiany w taktyce - mówił przed meczem Czech. Jednak gdy zobaczył swoich podopiecznych w akcji, pozostało mu tylko złapać się za głowę.
Demolkę podpiecznych Hapala rozpoczął już w 2. minucie Cristian Omar Diaz, który otrzymał świetne podanie od Sebastiana Mili (29 l.). - Obrońcy byli przygotowani na dośrodkowanie, a nie na takie dogranie. Czeka nas wesoły powrót do Wrocławia - mówił o swojej asyście kapitan Śląska. Potem posypały się kolejne gole, a w doliczonym czasie gry kropkę nad i postawili do spółki Costa Nhamoinescu i Bojan Isailović. Obrońca wślizgiem skierował piłkę do własnej bramki, a rozpaczliwie interweniujący bramkarz Zagłębia tak niefortunnie próbował ją wybić, że strzelił sobie samobója. Ta sytuacja w pełni oddaje nieporadność, z jaką lubinianie grali w derbach Dolnego Śląska. - Nie przypominam sobie tak jednostronnego meczu derbowego. Cieszę się z wysokiej wygranej - podsumował Piotr Celeban (26 l.). Na pochwałę zasługuje też postawa Piotra Ćwielonga (25 l.), który zdobył przepiękną bramkę strzałem sprzed pola karnego oraz zaliczył asystę.
Śląsk umocnił się na pozycji lidera, a Zagłębie dryfuje w kierunku I ligi. W Lubinie powinni się modlić, aby trener Hapal podczas przerwy na kadrę odmienił zespół. Czy jest to jednak możliwe?