Znów głośno o Jakubie Pyżalskim. Zwyzywał sędziego i został wyrzucony z meczu 10-latków

O Jakubie Pyżalskim głośno zrobiło się w 2016 roku, kiedy to podczas jednego z meczów zwyzywał zawodnika Garbarni Kraków Petara Borovicanina oraz jego żonę i rodzinę. Sprawa trafiła wówczas do sądu, bo zawodnik złożył pozew o naruszenie dóbr osobistych i żażądał 1,2 mln złotych zadośćuczynienia. A teraz były właściciel Warty Poznań spowodował, że znów wiele się o nim mówi.

Tym razem skandalicznie zachowywał się podczas meczu 10-latków z Akademii Reissa i Warty Poznań. Z informacji portalu Weszlo.com, który nagłośnił całą sprawę wynika, że Pyżalski dał o sobie znać już podczas rozgrzewki. Choć nie powinno go być na murawie, to dawał wskazówki młodym piłkarzom. Po pierwszym gwizdku sędziego sprawa wyglądała jeszcze gorzej, bo także wtedy biegał przy linii bocznej. A nie był wpisany do protokołu meczowego jako członek żadnej z drużyn.

Ale to, co najgorsze, miało dopiero nadejść. Po golu dla drużyny Akademii Reissa Pyżalski wybuchł: - Ale jak, ale jak panie sędzio? To jest normalne? Jaja pan sobie robi? - krzyczał. Arbiter postanowił sprawdzić w protokole, czy mężczyzna jest do niego wpisany, a gdy okazało się, że nie, wówczas odesłał go na trybuny - Poczekamy aż skończysz ten mecz, to pogadamy, idioto - krzyczał dalej były prezes Warty.

Na boisku ponownie pojawił się w przerwie, gdzie dalej wyzywał sędziego. - Wiesz kim jestem? Wiesz, że będziesz do końca życia gwizdał sobie na orlikach - miał mówić do sędziego. Podobno podczas tej gorącej dyskusji zadzwonił nawet do... Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej i dowiedzieć się, kto prowadzi spotkanie. Teraz tamtejszy związek zajmie się całą sprawą i skandalicznym zachowaniem Pyżalskiego.