Jak się można było spodziewać po przegranym meczu z Barceloną 1:4, drugim w fazie ligowej Ligi Mistrzów, wśród Bawarczyków panowały minorowe nastroje. Dyrektor sportowy Max Eberl w rozmowie z dziennikarzami, zarzucającymi szczególnie słabą grę w obronie, wziął w obronę piłkarzy. Na uwagi jednego z dziennikarzy odparł bez pardonu: - Zdobądź licencję trenerską, a wtedy będziesz mógł się bardziej postarać! To takie tanie zrzucać winę na obronę, kiedy tracimy bramki. A jeśli ktoś strzela, to tylko Harry Kane. Jest to próba podzielenia nas. Nie pozwolimy na to - mówił zdenerwowany Eberl, który pracuje w Bayernie od niedawna, bo od marca tego roku.
Pogoń Szczecin ma… brata bliźniaka w niemieckiej lidze. Cóż za podobieństwa i problemy
Bayern bardzo źle zaczął obecną fazę Ligi Mistrzów, bo w pierwszych trzech meczach poniósł już dwie porażki, co – mimo zmiany regulaminu rozgrywek – nie zdarzyło się od bardzo dawna. Media w Niemczech w mocnych słowach oceniły postawę Bawarczyków w Barcelonie, jak i tegorocznych rozgrywkach. Zwróciły przy okazji uwagę na rolę trenera Hansiego Flicka i Roberta Lewandowskiego we wczorajszym meczu, z którymi kilka lat temu Bayern święcił wielkie sukcesy.
- Defensywnie katastrofalny FC Bayern Monachium otrzymał bolesną lekcję futbolu przy okazji spotkania z Hansim Flickiem i Robertem Lewandowskim. Po porażce 1:4 (1:3) z FC Barcelona, gdzie kluczową rolę odegrało dawne monachijskie duo, rekordowy mistrz stoi pod ścianą w Lidze Mistrzów – podsumowała wczorajszą wpadkę „Die Roten” telewizja ZDF. W następnej kolejce Ligi Mistrzów Bayern zmierzy się 6 listopada u siebie z Benfiką Lizbona.