Jagiellonia do drugiego meczu w fazie ligowej przystąpiła z dorobkiem trzech punków wywalczonych po świetnym meczu wyjazdowym z FC Kopenhaga. Nastroje piłkarzy i kibiców Jagi mogła poprawiać również świetna passa w ekstraklasie, po której drużyna z Podlasia wskoczyła na podium. Jej rywal z Mołdawii jest anonimowym zespołem w Europie, ale w swojej lidze sprawił wielką sensację detronizując w poprzednim sezonie etatowego mistrza kraju, Sheriff Tyraspol.
Od początku na boisku widać różnice umiejętności na korzyść mistrzów Polski, ale brakowało i skuteczności. O ile sytuacje w 19.min Jesusa Imaza i 26. min Darko Curlinova trudno było nazwać stuprocentowymi, to taką mieli gospodarze w 40. min. Po świetnej wymianie piłki między Pululu i Imazem, ten drugi znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale - ku zdziwieniu wszystkich - nie wykorzystał okazji. Następną idealną sytuację Hiszpan zmarnował tuż przed przerwą. Od początku II połowy Jagiellonia przycisnęła i Mołdawianie zaczęli się gubić. Uchodziło im to na sucho do 69 minuty. Wówczas to po precyzyjnym podaniu po ziemi, Pululu powtórzył wyczyn z Kopenhagi, strzelając z bliska piętą do bramki. Kibice jeszcze fetowali gola, a gospodarze przeprowadzili składną akcję. Rezerwowy Miki Vilar podał do Pululu, a ten strzałem z kilkunastu metrów podwyższył wynik meczu. Po drugim golu trener Adrian Siemieniec zaczął już myśleć o następnych meczach, a czeka ich w najbliższym czasie sporo, z Pucharem Polski włącznie. Wykorzystał wszystkie zmiany dając odpocząć też bohaterowi meczu, Pululu. Jagiellonia ma już 6 punków w swojej grupie i znakomitą pozycję wyjściową w walce o fazę pucharową Ligi Konferencji.
Pogoń Szczecin ma… brata bliźniaka w niemieckiej lidze. Cóż za podobieństwa i problemy