Ivan Djurdjević trenerem Lecha Poznań został przed sezonem 2018/2019. Szefowie klubu zatrudniając go nie tylko bardzo zaufali jego umiejętnościom, ale też pokazali kibicom, że stawiają na swojego człowieka, który w "Kolejorzu" grał przez lata i niezwykle identyfikuje się z drużyną. Serb miał wzniecić ogień w piłkarzach, bo właśnie brak woli walki i charakteru był największą bolączką drużyny Nenada Bjelicy.
Ale projekt z Djurdjeviciem w roli głównej został zakończony już po kilku miesiącach. Lech słabo zaczął sezon, szybko odpadł z pucharów, w których się wręcz skompromitował. W lidze co prawda utrzymywał się w szeroko pojętej czołówce, ale wynikało to raczej ze słabości innych rywali.
A ostatnie tygodnie były dla trenera i jego drużyny po prostu katastrofalne. Klęska 0:3 z Pogonią w Szczecinie, później sensacyjna porażka z pierwszoligowym Rakowem Częstochowa i odpadnięcie z Pucharu Polski, aż wreszcie przegrana z Lechią Gdańsk - szefowie Lecha doszli do wniosku, że czara goryczy się przelała i zwolnili Djurdjevicia.
Ale... nie do końca. Co prawda ten stracił posadę pierwszego szkoleniowca, ale dostał ofertę pozostania w "Kolejorzu"! Polsat Sport informuje, że Serb oraz jego współpracownicy - asystenci Marek Bajor i Maciej Stachowiak, trener przygotowania fizycznego Andrzej Kasprzak i trener bramkarzy Zbigniew Pleśnierowicz - otrzymali propozycję pracy w klubie, ale w innych rolach, niż dotychczas. Najprawdopodobniej chodzi o zatrudnienie w akademii.