Aleksandar Vuković

i

Autor: Marcin Gadomski Aleksandar Vuković

Remis, który nikogo nie cieszy

Zwycięzców brak, dwóch ciężko rannych. Vuković w debiucie na ławce Piasta nie dał rady ograć swego nauczyciela

2022-10-29 17:39

Przebieg meczu kielczan z gliwiczanami w 15. kolejce ekstraklasy determinowała pozycja i dorobek obu drużyn w tabeli. Ewentualna porażka na dobre spychała pokonanego w otchłań czarnej spadkowej dziury. Ostatecznie potyczka na kieleckiem stadionie nie wyłoniła wygranego. Remis nie usatysfakcjonował zaś chyba żadnego z rywali.

W ekipie gliwickiej 48 godzin przed meczem nastąpiła niespodziewana zmiana trenera: Waldemara Fornalika po pięciu latach pracy przy Okrzei zastąpił Aleksandar Vuković. Serbski szkoleniowiec kojarzony jest przede wszystkim ze stołeczną Legią, z którą zdobywał mistrzowskie tytuły jako zawodnik i jako trener. Był jednak również – u progu poprzedniej dekady – członkiem słynnej kieleckiej „Bandy świrów”, nad którą pieczę roztaczał Leszek Ojrzyński.

W sobotę obaj stanęli po przeciwnej stronie barykady, starając się zrobić swemu vis-a-vis psikusa. - Trzeba mocno popracować, by wyjść z tej niekomfortowej sytuacji w końcówce rundy jesiennejzapowiadał przed meczem Vuko i właśnie z myślą o trzech punktach ustawił swą drużynę. Gdyby spojrzeć na liczby opisujące ten mecz: 63 do 37 na korzyść Piasta w posiadaniu piłki i dokładnie dwa razy więcej (553 do 277) wymienionych podań, wydaje się, że przyjęta prze niego taktyka była skuteczna. Ale...

… wynik nie do końca to potwierdza. Diabeł bowiem tkwi w szczegółach. A te szczegóły różne mają imię. Ot, skuteczność na przykład (a raczej jej brak). Blisko zdobycia gola byli między innymi Arkadiusz Pyrka i Gabriel Kirejczyk, ale – być może z powodu niewielkiego doświadczenia ligowego – marnowali dobre okazje. Grzech młodości miał też w szeregach Piasta oblicze Ariela Mosóra. Po kwadransie gry ze zbyt wielką pewnością siebie próbował lobować Dawida Błanika podczas wychodzenia spod pressingu. Trafił w głowę kielczanina, piłka spadła pod nogi Jakuba Łukowskiego, a ten płaskim strzałem pokonał Františka Placha.

Niespodziewana strata mocno skwasiła nastoje w ekipie gości: rytm odzyskali dopiero po zmianie stron. Poza wymienioną już wcześniej dwójką, golkipera Korony niepokoił też Kamil Wilczek. Jedną „główkę” byłego króla strzelców zdołał obronić, przy uderzeniu „z pierwszej piłki” pod poprzeczkę (77 minuta) był już jednak bezradny.

Im bliżej było końca, tym bardziej rósł poziom adrenaliny u kibiców gospodarzy. Piast spychał miejscowych pod ich bramkę, brakowało jednak – jak wcześniej – kropki nad „i” w akcjach ofensywnych. Jak to zaś często bywa w takich sytuacjach, niespodziewaną szansę dostali w samej końcówce kielczanie. W doliczonym czasie gry obrońcy Piasta zapadli w śpiączkę, więc Bartosz Śpiączka doszedł do strzału głową. Piłka szybowała pod poprzeczkę gliwickiej bramki, ale Plach przypomniał wszystkim, że w swym CV ma także miano najlepszego bramkarza ekstraklasy...

Korona Kielce – Piast Gliwice 1:1 (1:0)

1:0 – Łukowski, 16 min, 1:1 Wilczek 77 min

Sędziował Damian Kos (Gdańsk). Widzów 6628

Korona: Zapytowski – Corral, Malarczyk (46. Szymusik), Deaconu (78. Takać), Danek ż – Łukowski (83. Kiełb), Błanik (65. Podgórski), Deja, Sewerzyński (65. Szpakowski ż) – Śpiączka, Zebić

Piast: Plach – Mosór, J. Czerwiński, Mokwa, Katranis – Chrapek, Hateley, Pyrka, Kądzior ż (77. Kirejczyk) – Wilczek (85. Toril), Jorge Felix (85. Kaput)

Sonda
Czy Piast utrzyma się w ekstraklasie w obecnym sezonie?
PKO Ekstraklasa odc. 10
Najnowsze