Reprezentację Polski dopadła prawdziwa plaga kontuzji przed Euro 2021. Z powodu urazów z gry wykluczeni zostali Krzysztof Piątek, Krystian Bielik czy Jacek Góralski. Teraz okazuje się, że polski zespół może czekać kolejne osłabienie formacji ofensywnej. Wciąż nie jest pewne bowiem, w jakim stanie jest kolano Arkadiusza Milika. Przypomnijmy, że kilka dni po rozpoczęciu zgrupowania w Opalenicy poinformowano, że 27-latek ma problem z łąkotką. Badania i konsultacja medyczna w Barcelonie wykazały, że nie będzie potrzebna operacja i Milik najpewniej wróci przed pierwszym meczem na Euro 2021. Teraz jednak nie jest to takie pewne.
Dobre złego początki
Kilka dni temu informowaliśmy, że Arkadiusz Milik jest na dobrej drodze do powrotu na boisku. Polak wziął udział w grze treningowej z resztą drużyny i sam przyznawał po treningu że czuje się coraz lepiej. Mówiło się nawet o tym, że 27-latek weźmie już udział we wtorkowym sparingu reprezentacji Polski przeciwko Islandii, jednakże w weekend sytuacja, zamiast poprawiać się, zaczęła się pogarszać.
Koniec Euro 2021 dla Milika?
W weekend na jaw wyszły kolejne problemy z powrotem do zdrowia naszego napastnika. W niedzielę 6 czerwca Arkadiusz Milik znów trenował indywidualnie, co było wyraźnym krokiem w tył w kwestii jego przygotowań. Sądnym dniem dla Polaka ma być poniedziałek. Jeśli i tego dnia nie będzie on mógł trenować normalnie i nie będzie w stanie zagrać we wtorek w sparingu z Islandią, może w ogólnie nie pojechać na Euro 2021! To byłby ogromny cios dla reprezentacji, która straciłaby kolejnego, po Krzysztofie Piątku, napastnika.
Kto na zastępstwo?
W takim wypadku Paulo Sousa miałby prawo dowołać zawodnika z listy rezerwowej i najpewniej byłby to Sebastian Szymański. Jeden z najlepszych zawodników ligi rosyjskiej minionego sezonu pozostaje w gotowości i rytmie treningowym, ale w trakcie poprzedniego zgrupowania Paulo Sousa miał nie być przekonany do umiejętności, a przede wszystkim przydatności dla drużyny pomocnika występującego na co dzień w Dynamie Moskwa.