Piłkarska droga z nieba do piekła, albo z piekła do nieba potrafi być bardzo krótka. Wystarczy jeden lepszy mecz, aby być chwalonym, a gorszy występ sprawia, że zawodnicy niemal od razu są krytykowani. Nie inaczej jest w przypadku reprezentacji biało-czerwonych. Po przegranej rywalizacji ze Słowacją Polacy usłyszeli masę nieprzychylnych słów i trudno się dziwić, bo zagrali bardzo słabo. Sytuacja zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni po sobotnim spotkaniu z Hiszpanią. W Sewilli podopieczni Paulo Sousy pokazali, że nie zapomnieli jak się powinno grać w piłkę i że potrafią rywalizować z mocniejszymi ekipami.
Szwedzi nazwali Polaków ZDESPEROWANYMI i gdy wspomnieli o Szczęsnym... ALE KOMPROMITACJA!
Tuż przed spotkaniem można było mieć obawy, czy portugalski selekcjoner nie wystawił zbyt odważnego składu, gdyż Polacy wyszli z dwójką napastników. W trakcie spotkania okazało się, że było to jednak dobre rozwiązanie, bo mieliśmy parę dogodnych sytuacji podbramkowych. Decyzję Sousy o grą trójką obrońców w "Przeglądzie Sportowym" jednoznacznie ocenił Zbigniew Boniek.
Jak przyznał prezes PZPN na taką taktykę w polskiej kadrze czekał od dawna. - Od sześciu, siedmiu lat mówiłem, że powinniśmy grać trójką obrońców, by móc w ten sposób wystawiać dwóch napastników, mieć alternatywne ustawienie i plany oraz grać znacznie odważniej - powiedział Boniek. Prezes uważa również, że krytyka w ostatnich dniach była zbyt duża. - Czasem mam wrażenie, że krytyka zespołu jest mocno przesadzona i szuka się różnych, często absurdalnych przyczyn porażek, które są elementem sportu. Niektóre oceny nie miały nic wspólnego z merytoryką i rzeczywistością, ale radzimy sobie z tym - uważa Boniek.