Jesper Lindstroem

i

Autor: Cyfra Sport Jesper Lindstroem

Lechia walczyła dzielnie, ale odpadła z Ligi Europy. Broendby awansowało po dogrywce

2019-08-01 22:06

Lechia Gdańsk mimo heroicznej walki w dwumeczu z duńskim Broendby, nie awansowała do III rundy eliminacji Ligi Europy. Podopieczni Piotra Stokowca w obu spotkaniach zaprezentowali się solidnie, a w Danii potrafili wyjść z ciężkiej sytuacji i doprowadzić do dogrywki. W tej gospodarze czwartkowego spotkania okazali się bezlitośni i wygrali 4:1.

Broendby - Lechia Gdańsk 4:1 (1:0)
Bramki:
Paulus Arajuuri 15, Kamil Wilczek 53, Jesper Lindstroem 94, 118 - Flavio Paixao 66

Żółte kartki: Jung, Uhre, Boerkeeiet - Peszko, Mladenović

Broendby: Schwabe - Mensah, Hermannsson, Arajuuri, Jung - Kaiser, Radosević, V. Christensen (78. Boerkeeiet) - Hedlund (90. Lindstroem), Wilczek, Tibbling (70. Uhre)

Lechia: Kuciak - Fila, Nalepa, Augustyn, Mladenović - Makowski, Łukasik (57. Gajos) - Haraslin (97. Wolski), Lipski, Udovicić (57. Peszko) - Paixao (97. Sobiech)

Lechia Gdańsk przed tygodniem zaprezentowała się najlepiej ze wszystkich polskich drużyn występujących w europejskich pucharach. Mimo że miała przed sobą najtrudniejszego rywala, zagrała bardzo dobrze. Gdyby lechiści wygrali kilkoma bramkami z Broendby, Duńczycy nie mogliby powiedzieć, że gospodarze mieli dużo szczęścia.

Zakończyło się wynikiem 2:1, który nie dawał zbyt wielkiego zapasu przed rewanżem. Kibice z Gdańska przekonali się o tym bardzo szybko. Broendby byli niesamowicie groźni ze stałych fragmentów gry. Potwierdziło się to w meczu w Kopenhadze. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w polu karnym Michała Nalepę wyprzedził Paulus Ajaruuri. Były zawodnik Lecha Poznań oddał strzał głową i z pięciu metrów pokonał Dusana Kuciaka.

Piłkarze gospodarzy zdecydowanie łatwiej dochodzili do dogodnych sytuacji niż miało to miejsce przed tygodniem. Obrońcy Lechii nie doskakiwali do rywali, przez co ci mieli sporo miejsca. Na szczęście dla gdańszczan nie potrafili tego wykorzystać. Podopieczni Piotra Stokowca otrząsnęli się dopiero po dwudziestej minucie spotkania. Wówczas częściej przebywali na połowie przeciwników.

Najlepszą okazję do wyrównania w trzydziestej czwartej minucie miał Lukas Haraslin. Słowak dostał świetne podanie od Filipa Mladenovicia i miał przed sobą jedynie bramkarza Broendby. Haraslin z kilku metrów trafił jednak wprost w Marvina Schwabego. Po chwili odgryźli się Duńczycy. Indywidualną akcję z prawej strony strzałem zakończył Simon Hedlund. Szwedowi do szczęścia zabrakło niewiele, bo piłka odbiła się od poprzeczki bramki Lechii.

Na drugą połowę zdobywcy Pucharu Polski wyszli bardziej zdeterminowani i od razu zaatakowali. Po małym zamieszaniu w polu karnym w całkiem niezłej sytuacji znalazł się Flavio Paixao. Portugalczyk uderzył z półwoleja, ale jego strzał został zablokowany przez Arajuuriego. Mimo lepszej gry na początku drugiej odsłony, to Broendby zdołało zdobyć drugą bramkę.

A na listę strzelców w pięćdziesiątej trzeciej minucie wpisał się Kamil Wilczek. Reprezentant Polski po podaniu Hedlunda miał mnóstwo miejsca w polu karnym. A kapitan Broendby takich sytuacji nie marnuje. I tak też było w tym wypadku. Wilczek oddał strzał po długim rogu i Kuciak nie był w stanie dosięgnąć futbolówki.

Dobrą sytuację na podwyższenie wyniku miał kilka minut później Simon Tibbling. Szwed uderzył z jedenastu metrów, ale bardzo dobrze ustawiony był golkiper Lechii i zdołał przenieść piłkę nad poprzeczkę. Gdańszczanie mimo złej sytuacji nie zmiaerzali rezygnować, a ich zaangażowanie nie poszło na marne.

W sześćdziesiątej siódmej minucie bramkę kontaktową zdobył Paixao. Kapitan Lechii wykorzystał dobre dośrodkowanie Sławomira Peszki i strzałem głową po długim rogu pokonał bramkarza rywali. To trafienie sprawiło, że w Danii oglądaliśmy dogrywkę, a lechiści mieli szansę na awans. Te zostały jednak przekreślone przez Jespera Lindstroema. 19-letni Duńczyk już na początku pierwszej części dogrywki wpisał się na listę strzelców.

Po dośrodkowaniu Kevina Mensaha uprzedził Karola Filę na piątym metrze i umieścił piłkę w siatce. Lechia co prawda starała się wykreować jakąś klarowną sytuację, ale zupełnie im to nie wychodziło. Pod koniec dogrywki Lindstroem po samotnym rajdzie przez połowę boiska zdobył czwartą bramkę dla Broendby i przypieczętował awans swojej drużyny.

Najnowsze