- Znów byłeś bohaterem. Najpierw strzeliłeś gola w Warszawie, a teraz zwycięskie trafienie w Wiedniu. Co myślisz o tym meczu? To był najbardziej szalony mecz w twojej karierze?
Ernest Muci: - To był szalony mecz. Chłopaki dali z siebie wszystko, zasłużyliśmy na zwycięstwo. To dla nas bardzo ważne, że awansowaliśmy do kolejnej rundy. Jestem szczęśliwy, że wszedłem na boisko i dałem zwycięstwo. Ale to robota całej ekipy, każdy się do tego przyłożył.
- Ale to ty strzeliłeś gola.
- Tak i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy.
- Co sobie pomyślałeś, kiedy Austria strzeliła trzeciego gola?
- Kiedy siedziałem na ławce przyglądałem się temu meczowi i raz strzelali oni, raz my. Kiedy było 3:3 w dwumeczu pomyślałem sobie: „OK, będzie dogrywka”. Ale mieliśmy potem swoją okazję i ją wykorzystaliśmy.
- W ostatniej akcji zachowałeś czystą głowę. Przejąłeś piłkę, najpierw zamarkowałeś strzał, a potem trafiłeś do siatki. Tak chciałeś to rozegrać?
- Tak. Ale zadziałał mój instynkt, kiedy wchodzę na boisko, decyzję podejmuję w jednym momencie. Jestem szczęśliwy, że to była poprawna decyzja i wygraliśmy mecz.
- Teraz gracie z Midtjylland. Co wiesz o duńskim futbolu?
- To będzie trudny mecz, ale przecież teraz też było ciężko. Żeby awansować do fazy grupowej, znów musimy napisać historię. Jesteśmy gotowi, przygotowani i mamy nadzieję, że awansujemy.
- Po porażce w pierwszym meczu wierzyłeś w ten awans?
- Wiedzieliśmy, że szanse to 50 na 50, że musimy przyjechać do Wiednia i po prostu wygrać. Zrobiliśmy to i jesteśmy w kolejnej rundzie.
- Co możesz powiedzieć o kibicach? Na meczu było mnóstwo ludzi z Warszawy.
- To są najlepsi kibice, wspierają nas wszędzie. Cieszymy się, że mamy ich po naszej stronie. Świętowaliśmy razem z nimi, czuliśmy się, jakbyśmy byli w domu. Powtórzę: cieszymy się, że ich mamy.
Listen on Spreaker.