Absurdalny mecz Śląska z St. Gallen
Kibice jeszcze długo nie zapomną dwumeczu Śląska z St. Gallen. Po pierwszym meczu na wyjeździe wicemistrzowie Polski byli w arcytrudnej sytuacji, która jeszcze pogorszyła się na początku rewanżu. Gol Sebastiana Musiolika został anulowany po interwencji VAR, a kilka minut później to goście wyszli na prowadzenie 1:0 i 3:0 w dwumeczu. Wtedy mogło się wydawać, ze Śląsk nie ma już szans, jednak wrocławianom wystarczyła piorunująca końcówka pierwszej połowy, aby strzelić trzy gole i wyrównać stan dwumeczu na 3:3. Jak się okazało, było to zaledwie preludium do prawdziwie szalonej końcówki.
Wszystko zaczęło się od 77. minuty, gdy strzelec gola na 3:1 i kapitan Śląska - Alex Petkov - obejrzał drugą żółtą kartkę i musiał zejść z boiska. Wrocławianie bronili wyniku dającego im dogrywkę w osłabieniu, ale sędziowie doliczyli aż 12 minut. Po 10 został podyktowany rzut karny dla gości ze Szwajcarii, po czym na boisku doszło do przepychanek. W efekcie sędzia Duje Strukan z Chorwacji pokazał żółte kartki tylko zawodnikom Śląska, a Nahuel Leiva poszedł w ślady Petkova z drugą żółtą kartką. Nie był to jednak koniec absurdów.
Jacek Magiera grzmi po meczu Śląsk - St. Gallen
Gdy udało się opanować sytuację, Rafał Leszczyński obronił rzut karny. Radość trwała jednak krótko, bo po powtórkach sędziowie zdecydowali się powtórzyć "jedenastkę" ze względu na opuszczenie linii przez polskiego bramkarza. Do drugiej próby podszedł Willem Geubbels i w 18. minucie doliczonego czasu gry zmienił wynik na 3:2, który dawał bezpośredni awans St. Gallen. Osłabiony dwiema czerwonymi kartkami Śląsk rzucił się jeszcze do ataku. W jednej z ostatnich akcji Arnau Ortiz wbiegł w pole karne rywali i padł na murawę po kontakcie z rywalem, a sędzia... pokazał mu czerwoną kartkę za symulację! Hiszpan wcześniej obejrzał żółtą kartkę na ławce, a po wejściu został ukarany drugim takim upomnieniem. Tym samym w 22. doliczonej minucie Śląsk stracił trzeciego piłkarza i kończył spotkanie w 8.
Nic dziwnego, że po tym szalonym meczu mówi się głównie o pracy sędziego. Ten temat zdominował też konferencję rozgoryczonego Jacka Magiery. - Arbitrów powinno się rozliczać za ich pracę, tak samo, jak rozlicza się nas za naszą pracę - zaczął trener wrocławskiego klubu.
- Byłem po meczu u sędziego z jednym z chłopców, który płakał i powiedziałem mu - zobacz, co mu zrobiłeś. Sędzia wypchnął nas za drzwi z asystentem i trzasnął drzwiami. Złożymy protest, chociaż wiem, jaki będzie werdykt - zapowiedział 47-latek. - Nie mam pretensji o te trzy czerwone kartki. Sędzia zapytał: "Chcesz kartkę?". Mówię: "To mi daj, jak sprawi ci to przyjemność". Zostawmy to, może miał... A, nie chcę nawet na ten temat mówić.
- Zapewne, gdyby Rafał obronił drugi rzut karny, to wykonywany byłby trzeci. To mój cały komentarz - odniósł się do powtórki karnego z żalem. - Petkov i Ortiz byli trafieni przez zawodników, ale niezależnie od decyzji co do karnego - nie było prawa, by w obu tych sytuacjach nasi zawodnicy otrzymali żółte kartki - ocenił dwie czerwone kartki.
- To był zapewne najbardziej absurdalny mecz, w jakim miałem okazję brać udział - skwitował Magiera. Kibicom Śląska pozostaje czekać na rozstrzygnięcie zapowiadanego protestu, ale szanse na powodzenie są niewielkie. To St. Gallen zakończyło mecz z awansem i w decydującej rundzie eliminacji zagra z Trabzonsporem.
Listen on Spreaker.