Żeby zrobić coś takiego, to trzeba naprawdę bardzo chcieć i umieć. A polskie drużyny co i rusz udowadniają nam, że w takich kuriozalnych zagraniach ani chęci ani umiejętności im nie brakuje. Tym razem nie chodzi o spudłowany strzał na pustą bramkę, fatalny kiks bramkarza czy faul w stylu kung-fu, ale o rzut z autu.
Liga Europy: Lech Poznań wciąż ma szanse wyjść z grupy. Co musi się stać żeby awansował? [ANALIZA]
No bo jak można rzucić piłkę zza lini bocznej tak, by ta po ułamkach sekund... z powrotem wróciła poza boisko? Autorem tego pięknego zagrania był Tomasz Kędziora, który jakoś nie potrafi odnaleźć świetnej dyspozycji (ale jak widac także koncentracji) z zeszłego sezonu. Za wrażenia artystyczne dajemy 10/10, ale niestety skuteczność kuleje. Może trener Jan Urban zamiast siatkonogi powinien wprowadzić na treningach "Kolejorza" przyspieszony kurs rzucania z autu?