Nikt ze sztabu szkoleniowego "Kolejorza" nie wybrał się do Turynu, by na żywo obejrzeć dzisiejszego rywala.
- Nie przesadzajmy. Takie drużyny jak Juventus można oglądać co tydzień w telewizji. Zresztą właśnie takie zadanie domowe dostał każdy z naszych piłkarzy: obejrzenie transmisji z ostatniego meczu ligowego Juventusu - tłumaczy Zieliński. - A specyfikę stadionu poznaliśmy już podczas treningów. Zresztą w poprzedniej rundzie też nie było jakiejś specjalnej delegacji trenerskiej w Dniepropietrowsku, a rozpracowaliśmy rywala dobrze - dodaje.
Przeczytaj koniecznie: Kimi Raikkonen chce jeździć z Kubicą
Zieliński podkreśla jednocześnie wielką klasę rywala, choć nie ukrywa, że widzi również szanse dla swojego zespołu.
- Większość fachowców nie daje nam dużych szans w starciu z Włochami. Ale ja podchodzę do tej rywalizacji spokojnie. Naszą przewagą jest to, że dla Włochów jesteśmy anonimową drużyną - podkreśla Zieliński. - No i nie mamy nic do stracenia, a bardzo wiele do zyskania.
Patrz też: Legia się kłóci
Na szczęście dla trenera Lecha poprawia się sytuacja kadrowa jego zespołu. Ostatnią dobrą wiadomością było skrócenie kary Sławomira Peszki. W Turynie dynamiczny skrzydłowy będzie mógł już zagrać.
- Jest lepiej, ale... tylko trochę - uważa Zieliński. - Nie zagra przecież trzech piłkarzy, którzy mogliby liczyć na miejsce w pierwszym składzie: Burić, Bandrowski i Kiełb - zaznacza.